20 Paź 2008, Pon 20:56, PID: 79774
Po przeczytaniu tych wszystkich powyższych postów nasuwa mi sie jeden wniosek-
jak ja was wszystkich dobrze rozumiem!!!, patrzac na to forum i liczbe uzytkowników to az niewiarygodne ze az tyle osób cierpi na tą cała za+*ą fobie społeczną. W moim przypadku było o tyle inaczej ze zdołałem skończyc technikum i nie mialem z tym problemów. Schody i to strome zaczynaja sie teraz, kiedy zaczyąłem niedawno szkołe policealną a w najbliższym czasie mam zamiar (no właśnie "zamiar") zapisac sie na kurs przygotowawczy do studiów. I szczerze mówiac nie mam pojecia jak sobie z tym poradze bo ten lęk społeczny jest u mnie w tym momencie tak silny ze ledwo sobie daje rade z codzienna egzystencją.
Wczoraj na przykład pojechałem do centrum mojej wiochy zeby kupic sobie jakąś bluze, bo w kółko łaże w tych samych ciuchach a to raczej nie dziala na mnie motywująco. wiec 3 razy podjeżdzalem pod sklep z ciuchami i odjezdzalem ze niby to wróce pozniej tylko najpierw cos tam innego zalatwie. Tak na serio to sie balem jak cholera. Kolejne 3 razy to podjezdzalem, ale juz wyszedlem z samochodu, ale jak juz mialem wejsc to dawalem noge. Istny koszmar. W sumie to trwalo to przedstawienie jakies 2 godziny. Kiedy juz postanowilem "pie*dolic to, jade do domu", to tak sie wkurzylem sam na siebie ze wylazłem z tego auta, wlazłem do sklepu, wziąłem pierwsza lepsza bluze jaka mi wpadla w oko i dawaj do przebieralni, ku mojemu przerazeniu zobaczyla mnei sprzedawczyni i zaczela isc w moim kierunku.
Myslalem ze umre, po drodze do tej zafajdanej przebieralni kobita mnie dopadła i spytala czy moze w czyms pomóc, powiedzialem jej ze nie
trzeba. Bylem tak qrewsko wystraszony ze szok. Nie wiem czy ktokolwiek z was tez takie cos przezyl, powiem tylko ze istny koszmar.
Wzialem te bluze choc niezbyt mi sie podobala, ale mysl o ekspedientce ktora sie mnie wypytuje czego szukam lub cos tym stylu dzialala na mnie paralizująco.
potem mialem jeszcze skoczyc do fryzjera. W mojej miescinie sa 3 zaklady fryzjerskie. Do kazdego podjezdzalem 3 razy. Tego strachu nie udalo mi sie juz pokonac. To juz byl totalny koszmar, próbowalem sie mobilizowac na różne sposoby ale nic nie skutkowalo. Kiedy podchodzilem do drzwi to zamiast wejsc zaczynalem udawac ze patrze na godziny otwarcia i do auta. Klęska.
W dodatku matka zaczyna mnie coraz bardziej draznic, dzis mielismy ostra sprzeczke, bo zaczela sie czepiac ze nic w domu nie robie tylko przed kompem siedze. W pewnym momencie zacząłem ja totalnie ognorowac, ona do mnei jakies pytanie w stylu "co ci jest" albo "odpowiedz" czy jeszcze jakies inne a ja po prostu milczalem tak jakbym jej nie slyszal. Wtedy dostala istnego szalu. Ostatnio kiedy tak po mnie pojechala to poszedlem do lekarza i naklamalem mu ze nie moge spac zeby mi przepisal tabletki nasenne, potem kupilem zgrzewke piwa, a to co mialem zamiar z tym zestawem zrobic dopowiedzcie sobie sami....
Jednak do wieczora tego samego dnia jakos humor mi sie poprawil i nie zrobilem uzytku z tego zestawu. Ale tabletki i browar dalej trzymam w pokoju. Nie mam pojecia jak dlugo to jeszcze wytzrymam, tymbardziej ze nie mam nikogo z kim móglbym porozmiawiac szczerze w realu, tylko wam tutaj moge sie szczerze zwierzyc i dzieki wam za to.
cholernie sie rozpisalem, nie zdziwie sie jesli nikt tego nie przeczyta...
jak ja was wszystkich dobrze rozumiem!!!, patrzac na to forum i liczbe uzytkowników to az niewiarygodne ze az tyle osób cierpi na tą cała za+*ą fobie społeczną. W moim przypadku było o tyle inaczej ze zdołałem skończyc technikum i nie mialem z tym problemów. Schody i to strome zaczynaja sie teraz, kiedy zaczyąłem niedawno szkołe policealną a w najbliższym czasie mam zamiar (no właśnie "zamiar") zapisac sie na kurs przygotowawczy do studiów. I szczerze mówiac nie mam pojecia jak sobie z tym poradze bo ten lęk społeczny jest u mnie w tym momencie tak silny ze ledwo sobie daje rade z codzienna egzystencją.
Wczoraj na przykład pojechałem do centrum mojej wiochy zeby kupic sobie jakąś bluze, bo w kółko łaże w tych samych ciuchach a to raczej nie dziala na mnie motywująco. wiec 3 razy podjeżdzalem pod sklep z ciuchami i odjezdzalem ze niby to wróce pozniej tylko najpierw cos tam innego zalatwie. Tak na serio to sie balem jak cholera. Kolejne 3 razy to podjezdzalem, ale juz wyszedlem z samochodu, ale jak juz mialem wejsc to dawalem noge. Istny koszmar. W sumie to trwalo to przedstawienie jakies 2 godziny. Kiedy juz postanowilem "pie*dolic to, jade do domu", to tak sie wkurzylem sam na siebie ze wylazłem z tego auta, wlazłem do sklepu, wziąłem pierwsza lepsza bluze jaka mi wpadla w oko i dawaj do przebieralni, ku mojemu przerazeniu zobaczyla mnei sprzedawczyni i zaczela isc w moim kierunku.
Myslalem ze umre, po drodze do tej zafajdanej przebieralni kobita mnie dopadła i spytala czy moze w czyms pomóc, powiedzialem jej ze nie
trzeba. Bylem tak qrewsko wystraszony ze szok. Nie wiem czy ktokolwiek z was tez takie cos przezyl, powiem tylko ze istny koszmar.
Wzialem te bluze choc niezbyt mi sie podobala, ale mysl o ekspedientce ktora sie mnie wypytuje czego szukam lub cos tym stylu dzialala na mnie paralizująco.
potem mialem jeszcze skoczyc do fryzjera. W mojej miescinie sa 3 zaklady fryzjerskie. Do kazdego podjezdzalem 3 razy. Tego strachu nie udalo mi sie juz pokonac. To juz byl totalny koszmar, próbowalem sie mobilizowac na różne sposoby ale nic nie skutkowalo. Kiedy podchodzilem do drzwi to zamiast wejsc zaczynalem udawac ze patrze na godziny otwarcia i do auta. Klęska.
W dodatku matka zaczyna mnie coraz bardziej draznic, dzis mielismy ostra sprzeczke, bo zaczela sie czepiac ze nic w domu nie robie tylko przed kompem siedze. W pewnym momencie zacząłem ja totalnie ognorowac, ona do mnei jakies pytanie w stylu "co ci jest" albo "odpowiedz" czy jeszcze jakies inne a ja po prostu milczalem tak jakbym jej nie slyszal. Wtedy dostala istnego szalu. Ostatnio kiedy tak po mnie pojechala to poszedlem do lekarza i naklamalem mu ze nie moge spac zeby mi przepisal tabletki nasenne, potem kupilem zgrzewke piwa, a to co mialem zamiar z tym zestawem zrobic dopowiedzcie sobie sami....
Jednak do wieczora tego samego dnia jakos humor mi sie poprawil i nie zrobilem uzytku z tego zestawu. Ale tabletki i browar dalej trzymam w pokoju. Nie mam pojecia jak dlugo to jeszcze wytzrymam, tymbardziej ze nie mam nikogo z kim móglbym porozmiawiac szczerze w realu, tylko wam tutaj moge sie szczerze zwierzyc i dzieki wam za to.
cholernie sie rozpisalem, nie zdziwie sie jesli nikt tego nie przeczyta...