17 Lut 2019, Nie 21:11, PID: 783261
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 17 Lut 2019, Nie 21:17 przez Ciasteczko.)
Cytat:[size=small]Zgłaszam się i ja [/size][size=small] Do tej pory tylko magazyny i najprostsze czynności związane z kompletacją czy pakowaniem. Mimo faktu bycia ogarniętym i oferowania mi awansu np na szkoleniowca nie akceptuję tych propozycji, ze względu na większy kontakt z ludźmi. Sam siebie ograniczam lecz na ten moment nie przeszkadza mi to, póki studiuję. I nie porównuję się przez to z innymi. Śmieję się, że to praca pomagająca mi opłacić studia i zrealizować podstawowe potrzeby. Opinią będę martwił się po studiach jak nie znajdę zatrudnienia kierunkowego [/size]A co studiujesz? Ja na razie tez jestem po studiach ale nie wierzę, że trafi mi się coś normalnego nawet gdybym miała 5 fakultetów. Ograniczają mnie kompleksy, boję się próbować nowych rzeczy w obawie przed porażką. Znam osobiście ludzi, którzy nigdy nie musieli sobie dorabiać bo od razu po studiach otrzymali dobra pracę w zawodzie i wysokie wynagrodzenie, znam też osoby, które nigdy nie przykładały się do nauki, a teraz zarabiają krocie bo mają umiejętności bardziej przydatne niż moje. Boję się tego uczucia, że jak mi się nie uda to będzie to znaczyło, że jestem gorsza (takie mam niestety myślenie) bo skoro osoba bez liceum porafiła np. założyć firmę, a mnie ni chcą w durnym korpo na etacie. Taki przykład. Dla mnie wysyłanie cv tez jest koszmarne, głownie dlatego, że pomimo doświadczenia i tak mnie nikt nie chce. Podam przykład- pracuję w tym sklepie co napisałam już prawie 2 lata, dorabiam jako studentka na zleceniu. Pracę i tak dostałam po znajomości tam chociaż to duże miasto i niby do roboty poszukują wszędzie t jednak mnie nikt nigdzie nie chciał. Po przepracowanym roku zrobiłam sobie przerwę b miałam ciężki okres n studiach i zwolniłam się z pracy. Później na wakacje chciałam poszukać pracy gdzie indziej i szczerze t byłam święcie przekonana, że sklepy typu żabka, leclerc, tesco przyjmą mnie o ręki bo mam roczne doświadczenie na różnych działach sklepowych. Wysłałam masę cv w mieście, gdzie jest deficyt pracowników i nie odezwał się dosłownie NIKT. Ostatecznie wróciłam do sklepu, gdzie pracuje nadal bo tam doceniają mnie jako pracownika ale generalnie to nigdy nie miałam pracy tak zupełnie w 100% załatwionej przez siebie. Moja jedna praca to ta teraz i t jeszcze po znajomości. Takie coś może dobić jak widzisz rówieśników, którzy mają dobre prace, a ciebie nie chcą nawet przy najprostszym szicie. U mnie np. na roku (robię magistra) większość pracuje w zawodzie. Mamy fizjoterapeutę, dietetyczkę, nauczycielkę na roku i pielęgniarkę. Jedna tylko osoba oprócz mnie pracuje na magazynie.
Cytat:[size=small]Taka mentalność ludzi, co zrobić. Ja uważam że prace to te niepotrzebne/szkodliwe społeczne i często to są tak zwane lepsze zawody. Często nazywa się jakieś słabe prace niewolnictwem co również jest bzdurą. Nawet praca na wysokim stanowisku w korpo to niewolnictwo, bo pracujesz nie na swój sukces ale na kogoś. Jak jesteś już niepotrzebny to wypad. [/size]No dla mnie ryzyko istnieje. Dodam fakt, ze pza książeczką sanepidowską nie mam NIC co byłoby jakimkolwiek atutem oraz nie posiadam umiejętności w rzeczach koniecznych i wymaganych w pracach trochę bardziej ambitnych niż moja. Np. nie mam prawa jazdy, nie ogarniam pakietu office i nie znam żadnych języków, nawet angielski u mnie kuleje. Więc nie mam po co wysyłać tych cv nawet. Bardziej wolałabym pogodzić się ze swoim losem, bo tak czysto racjonalnie patrząc to szukanie wiecznie super prestiżowej pracy czy wałęsanie się po bezpłatnych stażach, żeby zdobyć doświaczenie rachunków nie pomoże mi spłacić, dzisiaj to już chyba lepiej na zachód jechać na produkcję i zarabiać tyle co tutejsi specjaliści.
[size=small] Życzę powodzenia i przełamania się i wysłania cv, przecież to żadne ryzyko. [/size]
Cytat:[size=small]Ja pracowałam tylko w takich gownopracach bo nie dość że nie mam doświadczenia ani kwalifikacji do lepszych prac to bałabym się robić bardziej odpowiedzialne rzeczy. A tak to na produkcji tylko pracowałam (żeby nie mieć takiego kontaktu z innymi ludźmi). Trochę się tego wstydzę ale z drugiej strony żadna praca nie hańbi [/size]No ja odpowiedzialności też się boję, mam tego przykład jak np. jestem sama na sklepie a klientowi się coś nie zgadza i ja jestem odpowiedzialna, żeby sprawę rozwiązać, a często nie wiem jak. Ja generalnie lubię takie jako czynności tak jka napisałam, mi bardziej wstyd przed ludźmi b mam wrażenie, ze takie osoby są postrzegane jako mało ambitne, głupie i nieciekawe, a to nieprawda, bo ja poza pracą rozwijam się, czytam dużo naukowych rzeczy i na pewne tematy mam duzą wiedze.
Cytat:[size=small]Jak już pisałem gdzie indziej, mam podobną sytuację jak twórca tematu: skończone dwa kierunki studiów a wykonuję prostą, niskopłatną, głównie fizyczną pracę kuriera w firmie handlującej telefonami z takiego powodu, że jedyne "ambitne" prace związane z moim wykształceniem są dla mnie psychologicznie niemożliwe (wiem, bo próbowałem). Jak się z tym czuję? Początkowo bardzo źle, obecnie jest mi to bardziej obojętne. Czułbym się z tym zupełnie dobrze, gdyby niektórzy ludzie (zwłaszcza ci, którzy znają mnie z dawniejszych czasów) nie robili wielkich oczu, gdy słyszą, jak zarabiam i nie kręcili głowami na zasadzie "co to za idiotyzm?". Z roku na rok jednak w coraz większym stopniu udaje mi się to ignorować, choć ostatnio spotkała nie w związku z tym przykra sytuacja (znajoma osoba ze studiów, która bardzo lubiłem, przestała się do mnie odzywać zaraz po tym, jak wyznałem, gdzie obecnie pracuję). O swojej pracy nie myślę jednak jako o " pracy", ponieważ (relatywnie) dobrze się w niej czuję. W porównaniu z innymi, których próbowałem, ta jest całkiem znośna. [/size]Ważne, że po części udało Ci się z tym pogodzić, ja sama na to liczę. A, że ludzie potrafią dowalić to wiem doskonale, nikt nawet prosto w oczy nie musi tego mówic ale ich zachowanie np. na spotkaniach mówi samo za siebie. Nikt jeszcze nie intereswał się moją pracą tak żeby popytać, pogadać, za to jak ktoś wjechał, że w korpo robi to od razy gadka się kleiła. Mja siostrzenica też mi wygrnęła ostatnio, że mogłabym mieć już lepszą pracę bo już w moim wieku luzie mają i tak wstyd w tym sklepie. Aż mi się głupio zrobiło.
Cytat:[size=small]Lvl. 28 praca na produkcji. Jak się z tym czuję? jak kupa przysłowiowego g*wna , która od paru lat nie potrafi niczego zmienić w swojej marnej egzystencji po kilku życiowych błędnych decyzjach. [/size]Długo już tam pracujesz? Miałeś inne prace przed tą w życiu?
Cytat:[size=small]Czyli Tobie ogólnie to nie przeszkadza tylko ludziom wokół Ciebie bardziej i nie lubisz ich reakcji. To ja bym Ci radził tak się nie przejmować, nie wszyscy aż tak cię chyba przekreslaja przez pracę?[/size]Ja o tym wiem, dlatego chcę się jakoś pogdzić z tym faktem. I tak najgorzej nie mam, bo przynajmniej nie narzekam na doatek na fizyczny aspekt w tej pracy, bo znam osoby, którym przeszkadza, że w pracy trzeba robić i wolałyby siedzieć przed biurkiem. |
[size=small] No i jak znajdziesz tą nie gownoprace żeby nie mieć kompleksów przed innymi to możesz się wkopac w inne bagno bo praca będzie cię na przykład wykańczała [/size]
Cytat:[size=small]Żadna praca nie hańbi. Koniec kropka. Nie cierpię ludzi, którzy oceniają człowieka tylko po tym gdzie ktoś w danej chwili pracuje. [/size][size=small] Różne są sytuacje i zakręty życiowe... I nie dotyczy to tylko fobików. [/size]Ja nie oceniam ludzi, chociaż ten post mógł tak zabrzmieć. Ja piszę po prostu swoje odczucia do tego jak niestety częst czuję się odbierana.
Cytat:[size=small]Nie mam tego rodzaju , ale ta, którą mam, też jest ą, a dodatkowo jest za nią płacą - mniejsza, niz w wielu przysłowiowych ""... [/size]To gdzie pracujesz?
[size=small] Czuję sie z tym coraz gorzej, bo nie wiem, na co mógłbym ja zmienić, nie czuję się na siłach, by ją zmienić, a dodatkowo widzę, że jedyna rzecz, która mogłaby mi dać szczęście: pieniądze - jest z powodu tej poza moim zasięgiem. Tak samo jak usamodzielnienie się w sposób, który dawałby mi poczucie bezpieczeństwa i satysfakcję: kupno własnego fajnego mieszkania. [/size]