10 Gru 2007, Pon 17:09, PID: 7434
W celach towarzyskich? Właściwie nigdy. Tyle, co w szkole, gdzie przebywam głównie w gronie kilku osób, które udało mi się jako tako poznać (przymusowo) i z którymi mogę się dogadać. Reszta klasy jest mi zupełnie obca.
Generalnie nie lubię rozmów z ludźmi, męczą mnie strasznie, bo boję się cały czas powiedzieć coś głupiego, albo że nie będę miał w pewnym momencie co mówić (skończą się tematy i zapadnie taka głupia cisza). Lubię sie trzymać jednego tematu, o którym wiem że mogę go długo drążyć - ale z drugiej strony, ile można rozmawiać ciągle o tym samym? Podobnie jak Emperor, myślę i kalkuluję zamiast po prostu gadać. Ponadto, ogólnie nie lubię przebywać z ludźmi, chyba że znam jakąś osobę naprawdę dobrze, to wtedy sprawia mi to pewną przyjemność - ale i to nie zawsze.
Na wszelkiego typu imprezach czuję się zawsze wyobcowany, mam wrażenie, że wszyscy się znają, a ja jeden jestem tu przypadkiem. Każdy z kimś rozmawia na jakiś temat, wszyscy się dogadują, a ja sobie siedzę i jem paluszki czy inne ciastka i się zastanawiam, co zrobić, żeby nie wychodzić na idiotę podpierającego ścianę, czy może raczej stół. To już wolę zostać w domu, jeśli wiem, że to będzie tak wyglądać. Zawsze się może zdarzyć, że ktoś jakoś zagada i wtedy jest jeszcze gorzej, bo jak danej osoby nie znam, to nie wiem co mówić i wydaję z siebie "yyy...yyy...yyy...", zaś jeśli ją znam to zamienię parę zdań i dana osoba sobie pójdzie, bo widzi, że niespecjalnie mam ochotę rozmawiać (co nie musi być do końca prawdą, niezbyt mogę swobodnie rozmawiać o czymkolwiek w otoczeniu sporej grupy ludzi).
Postanowiłem jakiś czas temu, że spróbuję z tym spięciem i strachem przed ludźmi jakoś powalczyć, toteż jednak pójdę na studniówkę. Już tej decyzji żałuję, ale nie mam wyjścia. Najwyżej zmyję się do domu po paru godzinach.
Generalnie nie lubię rozmów z ludźmi, męczą mnie strasznie, bo boję się cały czas powiedzieć coś głupiego, albo że nie będę miał w pewnym momencie co mówić (skończą się tematy i zapadnie taka głupia cisza). Lubię sie trzymać jednego tematu, o którym wiem że mogę go długo drążyć - ale z drugiej strony, ile można rozmawiać ciągle o tym samym? Podobnie jak Emperor, myślę i kalkuluję zamiast po prostu gadać. Ponadto, ogólnie nie lubię przebywać z ludźmi, chyba że znam jakąś osobę naprawdę dobrze, to wtedy sprawia mi to pewną przyjemność - ale i to nie zawsze.
Na wszelkiego typu imprezach czuję się zawsze wyobcowany, mam wrażenie, że wszyscy się znają, a ja jeden jestem tu przypadkiem. Każdy z kimś rozmawia na jakiś temat, wszyscy się dogadują, a ja sobie siedzę i jem paluszki czy inne ciastka i się zastanawiam, co zrobić, żeby nie wychodzić na idiotę podpierającego ścianę, czy może raczej stół. To już wolę zostać w domu, jeśli wiem, że to będzie tak wyglądać. Zawsze się może zdarzyć, że ktoś jakoś zagada i wtedy jest jeszcze gorzej, bo jak danej osoby nie znam, to nie wiem co mówić i wydaję z siebie "yyy...yyy...yyy...", zaś jeśli ją znam to zamienię parę zdań i dana osoba sobie pójdzie, bo widzi, że niespecjalnie mam ochotę rozmawiać (co nie musi być do końca prawdą, niezbyt mogę swobodnie rozmawiać o czymkolwiek w otoczeniu sporej grupy ludzi).
Postanowiłem jakiś czas temu, że spróbuję z tym spięciem i strachem przed ludźmi jakoś powalczyć, toteż jednak pójdę na studniówkę. Już tej decyzji żałuję, ale nie mam wyjścia. Najwyżej zmyję się do domu po paru godzinach.
Emperor napisał(a):"Co Ty robisz, jak w ogóle nigdzie nie wychodzisz?". Tego ostatniego szczególnie nie znoszę. Przecież nie muszę się nikomu spowiadać z tego, co robięZgadzam się, to pytanie jest szczególnie irytujące
![:Stan - Niezadowolony - Zastanawia się: :Stan - Niezadowolony - Zastanawia się:](https://www.phobiasocialis.pl/images/emerald/emotki/flat64/podejrzliwy.gif)