28 Lut 2018, Śro 7:01, PID: 733319
Zgadzam się z nurtem, który twierdzi, że tym, co w terapii leczy jest przede wszystkim relacja z osobą. Jak w życiu zdarza się więc, że trafiamy na osobę, która w jakiś sposób nam pasuje, jak to się mówi - "nadaje na tych samych falach" - może też być tak, że ktoś ma predyspozycję do tej roboty i w porównaniu do innych terapeutów pasuje większej ilości pacjentów.
Oczywiście problemem jest wtedy, że jeśli skuteczność będzie w dziesiątej części zależała od metody, a w 90% od spotkanej osobowości, to z wszystkich badań z mizernymi wynikami skuteczności metod psychoterapeutycznych wynikać będzie jeszcze mniejszy procent, czy promil skuteczności, a wtedy spadamy poniżej progu statystycznej istotności nawet z terapią poznawczo-behawioralną.
Dobrą stroną całego zjawiska jest to, o czym pisze touche - że mamy natychmiastowy dostęp do osoby, z którą możemy rozmawiać na tematy, które w "realu" poruszylibyśmy z drugim człowiekiem dopiero po długotrwałym rozwinięciu zażyłości.
Oczywiście problemem jest wtedy, że jeśli skuteczność będzie w dziesiątej części zależała od metody, a w 90% od spotkanej osobowości, to z wszystkich badań z mizernymi wynikami skuteczności metod psychoterapeutycznych wynikać będzie jeszcze mniejszy procent, czy promil skuteczności, a wtedy spadamy poniżej progu statystycznej istotności nawet z terapią poznawczo-behawioralną.
Dobrą stroną całego zjawiska jest to, o czym pisze touche - że mamy natychmiastowy dostęp do osoby, z którą możemy rozmawiać na tematy, które w "realu" poruszylibyśmy z drugim człowiekiem dopiero po długotrwałym rozwinięciu zażyłości.