11 Lut 2018, Nie 11:37, PID: 730103
Też myślałam nad wolontariatem, nawet już byłam o krok od zapisania się, ale znalazłam informację, że w warszawskim schronisku trzeba być wolontariuszem minimum rok, a ze względu na moje rozterki odnośnie miejsca studiów nie jestem w stanie tego zagwarantować, plus na wakacje wracam do domu, jazda co tydzień byłaby dość męcząca. Tylko w Waw brakuje mi kontaktu ze zwierzątkami :c
Z innych niepewności: bałabym się, że nie podołałabym obowiązkom i mogłoby mi się za to zebrać słownie, byłaby duża presja. Boję się, że nie byłabym się w stanie odezwać do innych wolontariuszy i byłabym nielubiana, ale do tego jestem w stanie przywyknąć. Jeszcze miałabym obawy, że na spacerze rozpętałaby się walka psów i nie byłabym w stanie uspokoić/obronić psiaka.
Gdyby było schronisko ze szczurkami... :c-oka:
Podziwiam za pracę z dziećmi, ja... boję się dzieci, są bardzo otwarte i bezpośrednie. No, ale to te większe. Kiedyś widziałam w tv reportaż o ośrodku preadopcyjnym, w którym znajdowały się niemowlęta, trzeba je przewijać, karmić, przytulać, lulać... to by było świetne, ale chyba to nie takie hop-siup się tam dostać.
Z innych niepewności: bałabym się, że nie podołałabym obowiązkom i mogłoby mi się za to zebrać słownie, byłaby duża presja. Boję się, że nie byłabym się w stanie odezwać do innych wolontariuszy i byłabym nielubiana, ale do tego jestem w stanie przywyknąć. Jeszcze miałabym obawy, że na spacerze rozpętałaby się walka psów i nie byłabym w stanie uspokoić/obronić psiaka.
Gdyby było schronisko ze szczurkami... :c-oka:
Podziwiam za pracę z dziećmi, ja... boję się dzieci, są bardzo otwarte i bezpośrednie. No, ale to te większe. Kiedyś widziałam w tv reportaż o ośrodku preadopcyjnym, w którym znajdowały się niemowlęta, trzeba je przewijać, karmić, przytulać, lulać... to by było świetne, ale chyba to nie takie hop-siup się tam dostać.