23 Wrz 2008, Wto 18:13, PID: 70009
Idę jutro do spowiedzi...
Jak się powiedziało A....
No, nie da mi ksiądz ślubu, jak nie pójdę, a jak mi nie da ślubu, to rodzina mnie wyklnie, na co nie jestem psychicznie przygotowana. !
Zawsze bałam się tych kontaktów z księdzem, jakgdyby potajemnych, okraszonych pospiesznym szeptaniem do ucha przewinień i obietnic poprawy....
Od dawna chodzę do tego pana tylko pod silna presją kogoś z rodziny- nie widzę w tym sensu, w Boga chyba wierzę (ale nie czuję jego obecności), w powołanie kapłańskie-nie. Spowiedź...Czemu to ma służyc? Czyż Bóg nie wie o wszystkim , co wyprawiamy tu na ziemi? Po co ten lącznik, ten znudzony cała farsą facet, który i tak nie ma nam do powiedzenia nic poza standardowym "idź i nie grzesz więcej" ?
Farsa, farsa. Poczucie bezsensu i duchowej pustki.
Jak się powiedziało A....
No, nie da mi ksiądz ślubu, jak nie pójdę, a jak mi nie da ślubu, to rodzina mnie wyklnie, na co nie jestem psychicznie przygotowana. !
Zawsze bałam się tych kontaktów z księdzem, jakgdyby potajemnych, okraszonych pospiesznym szeptaniem do ucha przewinień i obietnic poprawy....
Od dawna chodzę do tego pana tylko pod silna presją kogoś z rodziny- nie widzę w tym sensu, w Boga chyba wierzę (ale nie czuję jego obecności), w powołanie kapłańskie-nie. Spowiedź...Czemu to ma służyc? Czyż Bóg nie wie o wszystkim , co wyprawiamy tu na ziemi? Po co ten lącznik, ten znudzony cała farsą facet, który i tak nie ma nam do powiedzenia nic poza standardowym "idź i nie grzesz więcej" ?
Farsa, farsa. Poczucie bezsensu i duchowej pustki.