01 Maj 2017, Pon 7:46, PID: 630309
Wiesz co, to jest jedno z tych pytań, gdzie nie ma na to jednej odpowiedzi. Jeden stwierdzi "o, mam fobię", wzruszy ramionami, i będzie starał się z tym jakoś żyć, raz mu będzie szło lepiej, raz gorzej, będzie go gryzła depresja, ale w sumie nie ruszy żadnych terapii i leków, i czasem nawet będzie szczęśliwy, poradzi sobie. A drugi za to bez leków czy terapii zostanie tak złamany i tak bardzo się zapadnie w sobie, że jak go ktoś nie napakuje psychotropami to się rzuci pod tramwaj.
Wszystko pewnie zależy, w jakim natężeniu mamy tę fobię, czy sobie generalnie radzimy z takimi rzeczami, i takie tam różne. Ta przypadłość to jednak takie paskudztwo, że nie bardzo da się do tego przyłożyć linijkę i traktować wszystkich jedną miarą.
A skoro już zadałeś takie pytanie, to pewnie coś jest na rzeczy i ciężko Ci z tym wytrzymać. Więc jeśli odpowiedź, której potrzebowałeś, brzmi mniej więcej tak: "są osoby, którym to pomogło, albo wręcz uratowało życie", to proszę, oto ona.
Wszystko pewnie zależy, w jakim natężeniu mamy tę fobię, czy sobie generalnie radzimy z takimi rzeczami, i takie tam różne. Ta przypadłość to jednak takie paskudztwo, że nie bardzo da się do tego przyłożyć linijkę i traktować wszystkich jedną miarą.
A skoro już zadałeś takie pytanie, to pewnie coś jest na rzeczy i ciężko Ci z tym wytrzymać. Więc jeśli odpowiedź, której potrzebowałeś, brzmi mniej więcej tak: "są osoby, którym to pomogło, albo wręcz uratowało życie", to proszę, oto ona.