14 Kwi 2017, Pią 0:08, PID: 627609
Poruszyłaś istotną sprawę. Zazwyczaj tłum przemieszanych ze sobą studentów, gapiów, profesorów itp. zbiera się w okręgu wokół swojej ofiary stojącej obok wyeksponowanej pracy. Profesorowie z reguły stoją raczej obok siebie w jednym miejscu, ale mówić trzeba do całego tłumu - a przynajmniej pierwszego rzędu.
Obrona polega na przygotowaniu fizycznego dzieła (w zależności od wydziału - obraz, rzeźba itp.) i napisaniu pracy pisemnej. Najpierw krótko opowiada się o dziele, potem promotor dodaje parę słów, następnie recenzent mówi, że praca pisemna mu się podobała lub nie, potem jeszcze profesor-opiekun wygłasza kilka ciepłych słów o swoim podopiecznym. Potem są pytania od tłumu i udzielanie wyjaśnień. Niezła szopka, prawda? Co roku robią taki cyrk.
Samo miejsce egzekucji jest bliżej nieokreślone i prawdopodobnie będę mógł sam je wybrać, w zależności od tego, gdzie będę miał zamiar zaprezentować pracę. Uczelnia artystyczna rządzi się nieco innymi prawami niż zwykła, oprócz samej pracy mam - w pewnym stopniu - możliwość wyboru pomieszczenia, jako że wpływa ono na oświetlenie, ekspozycję czy inne tego rodzaju kwestie. Pod uwagę jest też brana np. fizyczna możliwość przetransportowania pracy poza pracownię czy nawet porządek w pracowni.
To duży plus. Mogę wybrać korzystne otoczenie - dziedziniec, halę wejściową, którąś z pracowni, korytarz, podziemne przejście itp.. Myślałem nad tym, by wybrać tak małe lub wąskie pomieszczenie, żeby więcej niż kilku ludzi się nie zmieściło. Złośliwie fantazjuję o wybraniu ubikacji - będą mieli, k..., sztukę nowoczesną Podam się za gorącego entuzjastę Duchampa Jeżeli się bardzo uprę, to mogę spróbować przeforsować pomysł typu "mój licencjat świeci w ciemności" i odbyć obronę po ciemku, ale nie wiem, czy to wypali.
W każdym razie, wybór miejsca obrony daje pole do zastosowania wielu kreatywnych rozwiązań problemu. Rozbić namiot mieszczący tylko kilka osób czy coś w tym stylu. Nie wiem, czy nie będzie to zbyt pretensjonalne i demonstracyjne, ale teoretycznie mam wolną rękę.
Obrona polega na przygotowaniu fizycznego dzieła (w zależności od wydziału - obraz, rzeźba itp.) i napisaniu pracy pisemnej. Najpierw krótko opowiada się o dziele, potem promotor dodaje parę słów, następnie recenzent mówi, że praca pisemna mu się podobała lub nie, potem jeszcze profesor-opiekun wygłasza kilka ciepłych słów o swoim podopiecznym. Potem są pytania od tłumu i udzielanie wyjaśnień. Niezła szopka, prawda? Co roku robią taki cyrk.
Samo miejsce egzekucji jest bliżej nieokreślone i prawdopodobnie będę mógł sam je wybrać, w zależności od tego, gdzie będę miał zamiar zaprezentować pracę. Uczelnia artystyczna rządzi się nieco innymi prawami niż zwykła, oprócz samej pracy mam - w pewnym stopniu - możliwość wyboru pomieszczenia, jako że wpływa ono na oświetlenie, ekspozycję czy inne tego rodzaju kwestie. Pod uwagę jest też brana np. fizyczna możliwość przetransportowania pracy poza pracownię czy nawet porządek w pracowni.
To duży plus. Mogę wybrać korzystne otoczenie - dziedziniec, halę wejściową, którąś z pracowni, korytarz, podziemne przejście itp.. Myślałem nad tym, by wybrać tak małe lub wąskie pomieszczenie, żeby więcej niż kilku ludzi się nie zmieściło. Złośliwie fantazjuję o wybraniu ubikacji - będą mieli, k..., sztukę nowoczesną Podam się za gorącego entuzjastę Duchampa Jeżeli się bardzo uprę, to mogę spróbować przeforsować pomysł typu "mój licencjat świeci w ciemności" i odbyć obronę po ciemku, ale nie wiem, czy to wypali.
W każdym razie, wybór miejsca obrony daje pole do zastosowania wielu kreatywnych rozwiązań problemu. Rozbić namiot mieszczący tylko kilka osób czy coś w tym stylu. Nie wiem, czy nie będzie to zbyt pretensjonalne i demonstracyjne, ale teoretycznie mam wolną rękę.