30 Mar 2017, Czw 20:17, PID: 624535
Shiro, rozumiem powagę twojego problemu. Nie wiem czy moja sytuacja nie będzie zbyt prosta i małostkowa, ale mimo tego napiszę. W okresie gimnazjum i technikum wychodziłem z domu głównie do szkoły i do kościoła w niedziele. W domu siedziałem przed komputerem. Zdarzały się wyjątki, kiedy jedyny kolega miał czas i ochotę gdzieś ze mną wyjść. Kiedy zajęty kolega nie wychodził, ja również. Co oznaczało, że mogły mijać miesiące na wychodzenie tylko w te dwa miejsca, jeśli tylko nikt nie będzie chętny ze mną gdziekolwiek pójść. Nie raz taką wiosnę i lato przesiedziałem w domu . Potem sobie uświadomiłem, że tak nie może być. Zacząłem zmuszać się by jednak jakoś samemu spędzić czas poza domem. Nie mam tu na myśli żadne kina, itp. Zacząłem od krótkich spacerów np. dookoła budynku lub podwórka i do domu. To tylko chwila, ale zawsze dobrze jest się przewietrzyć. Potem już coraz dalej chodziłem. To było 4 lata temu. Teraz mogę ulotnić się z domu na większość dnia, chodząc po spokojnych terenach, mimo, że to Warszawa, ale dzięki temu poznałem różne ciekawe miejsca. Mogę o świcie wyjechać rowerem w jakieś nieznane tereny i wieczorem wrócić do domu. Nadal co prawda bez znajomych, ale polubiłem to bardzo.
Dobrze, że zapisałeś się na basen i zaczniesz jeździć na rolkach. Chyba jednak lubisz jazdę na rolkach, a to może być twoim kiełkującym zainteresowaniem. W moim przypadku byłby to wielki start.
Dobrze, że zapisałeś się na basen i zaczniesz jeździć na rolkach. Chyba jednak lubisz jazdę na rolkach, a to może być twoim kiełkującym zainteresowaniem. W moim przypadku byłby to wielki start.