22 Sty 2017, Nie 14:20, PID: 610215
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 22 Sty 2017, Nie 14:26 przez Ksenomorf.)
No wiadomo, konstrukcja terapeutyczna. Przynajmniej pozornie. W końcu celem jest odkrycie małego, szlachetnego misia schowanego w ciemnym kąciku, zepchniętego tam przez fobię. Bo teraz nie ma „ja”, jest niewiadomoco, „ja” dopiero trzeba odkryć, jest celem, a wiadomo, że w terapiach stawianie sobie celów jest ważne. Do tego dochodzi takie właśnie mamienie się, że istnieje piękny i szlachetny miś, taki prawdziwy. Widzę w tym jednak również niebezpieczeństwo. Bo skoro stawia się granicę między prawdziwym „ja”, a tym które jest teraz, czyli kłamliwym, tzn. że łatwo tutaj o całościowe odrzucenie tego, co jest teraz – właśnie za sprawą przypisania obecnemu stanowi nieprawdziwości. Za odrzuceniem może pójść jeszcze większa niechęć do siebie i autoagresja, pochłaniająca wszystko, i to, co w nas dobre, i to, co złe. I przylgnięcie do iluzji, że kiedyś to będziemy w ogóle cacy.