17 Paź 2016, Pon 9:32, PID: 585957
słuchajcie, trochę się czuję jak kretynka, że zaczęłam pisać o tym temacie, już włączają mi się myśli, że nie powinnam, że jestem głupia, albo moralnie zła. chcę juz uciekać, wycofać się, zostawić to wszystko, żeby sie dalej nie ośmieszać i nie kompromitować, żebyście jednak nie zobaczyli, jaka jestem w tym wszystkim żałosna i słaba... ręce mi się trzęsą, jak piszę :-P
ale myślę sobie - nie, dobra, piszę. już zaczęłam, to piszę, trudno, najwyżej wyrzucicie mnie z forum, usuniecie, albo zablokujecie, trudno....
Proxi, dziękuję, że to napisałeś, to Twoje trzeźwe spojrzenie. Trochę to tak jest. Że jestem kołem ratunkowym, nawet z nim o tym trochę rozmawiałam. Ale czy ja mogę być czymś innym? czy ja mogę być dla kogoś kiedyś czymś innym niż koło ratunkowe, doraźna pomoc, panna do zabawy? czy w ogóle jest szansa na coś innego, na inną relację, na coś prawdziwszego? nie chcę być przyczyną rozwodu, sytuacja jest bardziej złożona, jeśli się rozwiodą, to nie ja będę przyczyną, bo już od 9 lat oni nie mieszkają razem, tylko się widują czasem weekendowo i on już wcześniej, zanim się lepiej poznaliśmy mówił o rozwodzie.
Judas - jak napisał, że się zakochał, to chyba w jakiś sposób okazał zainteresowanie? Ale wiem, jak to wygląda i nie dziwię się, że tak to odbierasz. trochę fatalistycznie i stereotypowo ale spoko, jest w tym też coś orzeźwiającego, co piszesz. urealniającego.
mój terapeuta, jak mu pierwszy raz powiedziałam o tej relacji - omówił ją trochę ze mną i powiedział na koniec "czyli rozumiem, że z tej relacji nic nie będzie?", a mnie aż zmroziło i myślałam, że tam fiknę z tego fotela, a potem miałam myśl, że "chyba mu przegryzę aortę, za to, że to powiedział!!" :-P i właściwie sama też miałam takie myśli, ale on je powiedział głośno, jak mógł
ale mój terapeuta miał najprawdopodobniej rację. pewnie nic z tego nie będzie. to tylko kolejny schemat, kolejne zauroczenie, może nie chodzi o zabawę, Judas, ale pewnie też nie o miłość. bardzo smutne. bardzo smutne, znowu nie o miłość
bo nic innego mi się nie należy i na pewno nie przytrafi. ten, albo żodyn. czyli żodyn, no bo nie ten. katastrofa, rozpacz, śmierć. dość żałosne, ale tak to działa.
ale myślę sobie - nie, dobra, piszę. już zaczęłam, to piszę, trudno, najwyżej wyrzucicie mnie z forum, usuniecie, albo zablokujecie, trudno....
Proxi, dziękuję, że to napisałeś, to Twoje trzeźwe spojrzenie. Trochę to tak jest. Że jestem kołem ratunkowym, nawet z nim o tym trochę rozmawiałam. Ale czy ja mogę być czymś innym? czy ja mogę być dla kogoś kiedyś czymś innym niż koło ratunkowe, doraźna pomoc, panna do zabawy? czy w ogóle jest szansa na coś innego, na inną relację, na coś prawdziwszego? nie chcę być przyczyną rozwodu, sytuacja jest bardziej złożona, jeśli się rozwiodą, to nie ja będę przyczyną, bo już od 9 lat oni nie mieszkają razem, tylko się widują czasem weekendowo i on już wcześniej, zanim się lepiej poznaliśmy mówił o rozwodzie.
Judas - jak napisał, że się zakochał, to chyba w jakiś sposób okazał zainteresowanie? Ale wiem, jak to wygląda i nie dziwię się, że tak to odbierasz. trochę fatalistycznie i stereotypowo ale spoko, jest w tym też coś orzeźwiającego, co piszesz. urealniającego.
mój terapeuta, jak mu pierwszy raz powiedziałam o tej relacji - omówił ją trochę ze mną i powiedział na koniec "czyli rozumiem, że z tej relacji nic nie będzie?", a mnie aż zmroziło i myślałam, że tam fiknę z tego fotela, a potem miałam myśl, że "chyba mu przegryzę aortę, za to, że to powiedział!!" :-P i właściwie sama też miałam takie myśli, ale on je powiedział głośno, jak mógł
ale mój terapeuta miał najprawdopodobniej rację. pewnie nic z tego nie będzie. to tylko kolejny schemat, kolejne zauroczenie, może nie chodzi o zabawę, Judas, ale pewnie też nie o miłość. bardzo smutne. bardzo smutne, znowu nie o miłość
vesnaya napisał(a):Czujesz się godna porzucenia, więc najwięcej emocji wkładasz w relacje z tymi ludźmi, którzy potwierdzą, że masz rację w swoich odczuciach.
bo nic innego mi się nie należy i na pewno nie przytrafi. ten, albo żodyn. czyli żodyn, no bo nie ten. katastrofa, rozpacz, śmierć. dość żałosne, ale tak to działa.