21 Wrz 2016, Śro 19:00, PID: 578611
ja wśród ludzi także często odczuwam dyskomfort [bo mi się po prostu nie chcez nimi spoufalać] spowodowany poczuciem przymusu integracji* (chociaż nie zawsze), w piątek, sobotę i niedzielę, znowu tak będzie, ale chociaż bedę miała się gdzie wykąpać...
a jak się nie spoufalam, to czuje się, jak intruz, ze ci ludzie na mnie patrzą i wołają: "czemu sie ku9&^ nie integrujesz?! mały śmierdzielu?!"
*dla mnie lepiej byłoby, wygodniej, gdyby ludzie nie ptrzebowali integracji,a przynajmniej nie tak częstej i zażyłej.
w ogóle, to ja raczej nie lubię ludzi, tak sobie to wyobrażam, na ulicach wzbudzają moją niechęć i agresję wewnętrzną czasami; ale przynajmniej, jak polubię to tak naprawdę polubię, a nie jak zabawkę; dobrą stroną jednak przebywania wśród ludzi, jest to, że spada mi poziom agresji- jak jestem sama to ich wtedy najbardziej nie lubię, ale jak wśród nich przebywam, to agresja i niechęć momentalnie spada, wiec to jest potrzebne , nawet bardzo
a jak się nie spoufalam, to czuje się, jak intruz, ze ci ludzie na mnie patrzą i wołają: "czemu sie ku9&^ nie integrujesz?! mały śmierdzielu?!"
*dla mnie lepiej byłoby, wygodniej, gdyby ludzie nie ptrzebowali integracji,a przynajmniej nie tak częstej i zażyłej.
w ogóle, to ja raczej nie lubię ludzi, tak sobie to wyobrażam, na ulicach wzbudzają moją niechęć i agresję wewnętrzną czasami; ale przynajmniej, jak polubię to tak naprawdę polubię, a nie jak zabawkę; dobrą stroną jednak przebywania wśród ludzi, jest to, że spada mi poziom agresji- jak jestem sama to ich wtedy najbardziej nie lubię, ale jak wśród nich przebywam, to agresja i niechęć momentalnie spada, wiec to jest potrzebne , nawet bardzo