29 Sie 2016, Pon 16:40, PID: 572225
Tiaaa, w moim przypadku przyjaciółka wolała samotny wyjazd niż zapytanie mnie o to, czy bym z nią nie pojechała. Wybrała moją osobę...jak cholera...
Najgorsze są jeszcze sytuacje, w których takie pseudo przyjaciółki opisują w Twoim okienku jak to fajnie się gdzieś/z kimś bawiły."Przyjaciółka", która mieszka w tym samym mieście, często pisała mi o tym jak to ją i jej chłopaka odwiedzają znajomi, jak to razem jedzą, piją, jeżdżą nad wodę. Pomimo tego, że miała auto, to nie przyjeżdżała do mnie, nie jeździłyśmy nigdzie razem. Miała mnie niby zaprosić na parapetówkę do nowego domu, ale jakoś nigdy tego nie zrobiła, później stwierdziła, że przecie jeszcze nie jest gotowy albo że nie miała czasu. Gdy jej to wszystko wypomniałam, to mi napisała, że ojej, no tak wyszło i że ona się po prostu zadawała ze znajomymi ze studiów, bo z nimi się codziennie spotykała na uczelni...dodała też, że ojej ona przecież myślała, że ja mam swoich znajomych. Przepis na prawdziwą przyjaźń - każdy ma swoich znajomych, ewentualny kontakt wyłącznie za pośrednictwem fejsa. To jest wręcz żałosne. Długo zadowalałam się takimi ochłapami przyjaźni, ale miarka się w końcu przebrała. To przykre, że robię jedynie za "zapchajdziurę" i że dają mi takie sprzeczne komunikaty. Tutaj niby przyjaciele, a jak przychodzi co do czego, to człowiek nie ma z kim wyjść. Dlatego też zerwałam z nimi kontakt i chyba trochę się z tego powodu cieszę, bo w innym wypadku narastałoby jedynie poczucie bycia olewanym i pomijanym.
Najgorsze są jeszcze sytuacje, w których takie pseudo przyjaciółki opisują w Twoim okienku jak to fajnie się gdzieś/z kimś bawiły."Przyjaciółka", która mieszka w tym samym mieście, często pisała mi o tym jak to ją i jej chłopaka odwiedzają znajomi, jak to razem jedzą, piją, jeżdżą nad wodę. Pomimo tego, że miała auto, to nie przyjeżdżała do mnie, nie jeździłyśmy nigdzie razem. Miała mnie niby zaprosić na parapetówkę do nowego domu, ale jakoś nigdy tego nie zrobiła, później stwierdziła, że przecie jeszcze nie jest gotowy albo że nie miała czasu. Gdy jej to wszystko wypomniałam, to mi napisała, że ojej, no tak wyszło i że ona się po prostu zadawała ze znajomymi ze studiów, bo z nimi się codziennie spotykała na uczelni...dodała też, że ojej ona przecież myślała, że ja mam swoich znajomych. Przepis na prawdziwą przyjaźń - każdy ma swoich znajomych, ewentualny kontakt wyłącznie za pośrednictwem fejsa. To jest wręcz żałosne. Długo zadowalałam się takimi ochłapami przyjaźni, ale miarka się w końcu przebrała. To przykre, że robię jedynie za "zapchajdziurę" i że dają mi takie sprzeczne komunikaty. Tutaj niby przyjaciele, a jak przychodzi co do czego, to człowiek nie ma z kim wyjść. Dlatego też zerwałam z nimi kontakt i chyba trochę się z tego powodu cieszę, bo w innym wypadku narastałoby jedynie poczucie bycia olewanym i pomijanym.