27 Cze 2016, Pon 3:07, PID: 554973
Jeju. Dziękuję wam wszystkim za odpowiedzi. Nie spodziewałem się, że będzie jakikolwiek odzew. Przepraszam, że dopiero po takim czasie odpisuję, ale moja poryta bańka nie dawała mi odwagi zajrzeć tutaj, bo bałem się negatywnych odpowiedzi, a otrzymałem zrozumienie. Dzięki wam! Postaram się co nieco odpowiedzieć.
purplegirl:
I mamy zwycięzcę! Doceniam to, tylko nie wiem czy lepszy psychiatra czy psycholog? Bo na jednym już się zawiodłem. Stojąc w kolejce właśnie do psychologa miałem takie dziwne uczucie, ze jestem jakiś gorszy i czułem mega upokorzenie z tego, że w ogóle tam jestem.
masterblaster:
Siłownia już kilka lat, ale problem zaczął się dużo wcześniej. Dieta to raczej dobra, codziennie 3 posiłki, może brakować owoców i warzyw, ale myślę ze jest w miarę patrząc na to co dzisiaj większość społeczeństwa je. Oprócz Alzheimera, co jest bardzo ciężką chorobą i której się boję to nic innego nie było.
iLLusory:
Jest się czym martwić, bo co nie mówić to takie zachowanie nie jest normalne i najgorsze jest to, że ja wiem, że to nie może do niczego dobrego prowadzić, a nie potrafię tego zmienić, mimo najszczerszych chęci, jestem bezsilny. No nie wiem czy tak dużo, albo po prostu ich nie widać bo siedzą w swoich jaskiniach (dla jasności mówię też o sobie)
grego:
Ja cały czas myślę jak to mam ciężko w życiu. Tak upokorzenie jest najgorsze, potem bym pewnie starał się unikać tej osoby, a gdyby już doszło do spotkania twarzą w twarz to chyba bym się zapadł pod ziemię. Ale myślę, ze nie można sobie odpuszczać i cały czas liczę na cud (i akceptację?)
elrond:
Byłem u neurologa i zlecił mi TK i żadnych patologii nie wykryto, stety albo niestety.
Tearedpart:
Dokładnie jest jak piszesz. Każde moje posunięcie analizuję i zawsze sobię myślę, że mógłbym zrobić cośinnaczej, lepiej powiedzieć, odmiennie zareagować, zrobić cokolwiek, ponieważ zawsze na żywo wypadam fatalnie i jestem zawiedziony sobą. Może wywołuje presję, ale bierne siedzenie daje identyczny efekt, tyle, że odbiera i przekreśla szansę na powodzenie
Ch...j:
Miło jest czytać, że nie jest się odosobnionym, choć jest to trochę egoistyczne. Mi może po piciu objawy się nie nasilają, przynajmniej w trakcie, bo wtedy czuję się mocniejszy i gdy np. sam w domu piję to myślę sobie, że przecież wcale nie jest ze mną źle, że teraz czuję się dobrze i mógłbym w takim stanie funkcjonować (wiem że to brzmi trochę jak słowa alkoholika, ale nim nie jestem, piję sporadycznie). Ale jak się budzę kolejnego dnia to znowu jestem taki jak byłem - niepewny i zeszmacony. Tzn to nie jest tak, że ja nie chcę rozmawiać, ja tego bardzo chcę, ale nie mogę mam jakąś blokadę w sobie. Trudno jest mi zaakceptować, to że jestem odludkiem. Z dziewczyny na pewno nie zrezygnuję, to jest dla mnie priorytet. Bardzo chciałbym mieć kogoś do kogo mógłbym się przytulić, może znalazł bym jakieś zrozumienie, rozwiązalibyśmy wspólnie problemy, pewnie w głównej mierze moje. Moim zdaniem najważniejsze jest mieć kogoś bliskiego, nawet i przez chwilę. Właśnie ta inicjatywa mnie trochę przeraża i koncerty. Też raz byłem na jednym i totalnie nie wiedziałem jak się zachować, wszyscy się dobrze bawili tylko nie ja. Tak psycholog mi nie pomogła. Odpuściłem ją sobie po 2 wizycie, bo powiedziała, że jak chcę żeby terapia się powiodła to muszę przyprowadzić rodzica ze sobą, co odrzuciłem od razu. Albo jak powiedziałem co chcę w sobie zmienić to powiedziała mi, że to jest niewykonalne, więc nie widziałem już sensu w dalszych wizytach i jeszcze zamiast coś mi doradzić, jakieś fajne wskazówki dać, to ona tylko jakieś głupie pytania zadawała, nie chodzi mi o zwykły wywiad tylko takie nieistotne rzeczy i chciała, żebym to ja się cały czas wypowiadał, ale nie potrafiłem, bo jak jak to jest mój główny problem? Rozumiem, że praktyka bardzo pomaga, no ale jak ktoś mówi np. no powiedz coś, a ja w myślach: "no ale k... co?" to to jest bezsensu. WOOOOW. To ostatnie zdanie to mnie przeraziło. Nie chcę żyć marzeniami. Ma się tylko jedno życie, to że jesteśmy dużo bardziej pokrzywdzeni przez innych nie znaczy, że mamy nie doświadczać nic z życia. Jasne, że w moich marzeniach jestem super, nawet sny są odzwierciedleniem mojego idealnego ja, ale żeby na co dzień tylko marzyć, to jak strzelać sobie w kolana i nie dawać szansy. Moim zdaniem to jest pierwszy objaw szaleństwa. To jest typowe myślenie narkomanów czy alkoholików "Zaraz to się wszystko skończy, tylko wciągnę sobie trochę". Męczarnią są właśnie marzenia, im więcej myślę o danej rzeczy to chcę to urzeczywistnić. Widzę, że jesteś w trochę gorszej sytuacji niż ja, nie poddawaj się, spróbuj powalczyć. Ja się staram jak mogę i na ile mi pozwala nieśmiałość i ograniczenia. Tobie radzę zrobić to samo, nie zatracaj się w marzeniach, bo to jest ślepa uliczka.
Ash:
Też myślałem, ze mam niedobory, kupiłem sobie również Mg i K i kwasy omega-3, ale z zerowym skutkiem. Na egzaminach ustnych to totalne dno. Najgorzej jak znam odpowiedź a nie potrafię udzielić odpowiedzi! To jest hit i w ostatecznym rozrachunku coś tam zawsze wydukam, ale wymiguję się przed prowadzącymi mówiąc, że to przez stres zapominam słów i oni to łykają, ale oceny nie są wysokie, dużo bardziej wolę mieć czas na zastanowienie i napisanie zadań. Zawsze siedzę do końca i co jakiś czas mam przebłyski pamięci.
purplegirl:
I mamy zwycięzcę! Doceniam to, tylko nie wiem czy lepszy psychiatra czy psycholog? Bo na jednym już się zawiodłem. Stojąc w kolejce właśnie do psychologa miałem takie dziwne uczucie, ze jestem jakiś gorszy i czułem mega upokorzenie z tego, że w ogóle tam jestem.
masterblaster:
Siłownia już kilka lat, ale problem zaczął się dużo wcześniej. Dieta to raczej dobra, codziennie 3 posiłki, może brakować owoców i warzyw, ale myślę ze jest w miarę patrząc na to co dzisiaj większość społeczeństwa je. Oprócz Alzheimera, co jest bardzo ciężką chorobą i której się boję to nic innego nie było.
iLLusory:
Jest się czym martwić, bo co nie mówić to takie zachowanie nie jest normalne i najgorsze jest to, że ja wiem, że to nie może do niczego dobrego prowadzić, a nie potrafię tego zmienić, mimo najszczerszych chęci, jestem bezsilny. No nie wiem czy tak dużo, albo po prostu ich nie widać bo siedzą w swoich jaskiniach (dla jasności mówię też o sobie)
grego:
Ja cały czas myślę jak to mam ciężko w życiu. Tak upokorzenie jest najgorsze, potem bym pewnie starał się unikać tej osoby, a gdyby już doszło do spotkania twarzą w twarz to chyba bym się zapadł pod ziemię. Ale myślę, ze nie można sobie odpuszczać i cały czas liczę na cud (i akceptację?)
elrond:
Byłem u neurologa i zlecił mi TK i żadnych patologii nie wykryto, stety albo niestety.
Tearedpart:
Dokładnie jest jak piszesz. Każde moje posunięcie analizuję i zawsze sobię myślę, że mógłbym zrobić cośinnaczej, lepiej powiedzieć, odmiennie zareagować, zrobić cokolwiek, ponieważ zawsze na żywo wypadam fatalnie i jestem zawiedziony sobą. Może wywołuje presję, ale bierne siedzenie daje identyczny efekt, tyle, że odbiera i przekreśla szansę na powodzenie
Ch...j:
Miło jest czytać, że nie jest się odosobnionym, choć jest to trochę egoistyczne. Mi może po piciu objawy się nie nasilają, przynajmniej w trakcie, bo wtedy czuję się mocniejszy i gdy np. sam w domu piję to myślę sobie, że przecież wcale nie jest ze mną źle, że teraz czuję się dobrze i mógłbym w takim stanie funkcjonować (wiem że to brzmi trochę jak słowa alkoholika, ale nim nie jestem, piję sporadycznie). Ale jak się budzę kolejnego dnia to znowu jestem taki jak byłem - niepewny i zeszmacony. Tzn to nie jest tak, że ja nie chcę rozmawiać, ja tego bardzo chcę, ale nie mogę mam jakąś blokadę w sobie. Trudno jest mi zaakceptować, to że jestem odludkiem. Z dziewczyny na pewno nie zrezygnuję, to jest dla mnie priorytet. Bardzo chciałbym mieć kogoś do kogo mógłbym się przytulić, może znalazł bym jakieś zrozumienie, rozwiązalibyśmy wspólnie problemy, pewnie w głównej mierze moje. Moim zdaniem najważniejsze jest mieć kogoś bliskiego, nawet i przez chwilę. Właśnie ta inicjatywa mnie trochę przeraża i koncerty. Też raz byłem na jednym i totalnie nie wiedziałem jak się zachować, wszyscy się dobrze bawili tylko nie ja. Tak psycholog mi nie pomogła. Odpuściłem ją sobie po 2 wizycie, bo powiedziała, że jak chcę żeby terapia się powiodła to muszę przyprowadzić rodzica ze sobą, co odrzuciłem od razu. Albo jak powiedziałem co chcę w sobie zmienić to powiedziała mi, że to jest niewykonalne, więc nie widziałem już sensu w dalszych wizytach i jeszcze zamiast coś mi doradzić, jakieś fajne wskazówki dać, to ona tylko jakieś głupie pytania zadawała, nie chodzi mi o zwykły wywiad tylko takie nieistotne rzeczy i chciała, żebym to ja się cały czas wypowiadał, ale nie potrafiłem, bo jak jak to jest mój główny problem? Rozumiem, że praktyka bardzo pomaga, no ale jak ktoś mówi np. no powiedz coś, a ja w myślach: "no ale k... co?" to to jest bezsensu. WOOOOW. To ostatnie zdanie to mnie przeraziło. Nie chcę żyć marzeniami. Ma się tylko jedno życie, to że jesteśmy dużo bardziej pokrzywdzeni przez innych nie znaczy, że mamy nie doświadczać nic z życia. Jasne, że w moich marzeniach jestem super, nawet sny są odzwierciedleniem mojego idealnego ja, ale żeby na co dzień tylko marzyć, to jak strzelać sobie w kolana i nie dawać szansy. Moim zdaniem to jest pierwszy objaw szaleństwa. To jest typowe myślenie narkomanów czy alkoholików "Zaraz to się wszystko skończy, tylko wciągnę sobie trochę". Męczarnią są właśnie marzenia, im więcej myślę o danej rzeczy to chcę to urzeczywistnić. Widzę, że jesteś w trochę gorszej sytuacji niż ja, nie poddawaj się, spróbuj powalczyć. Ja się staram jak mogę i na ile mi pozwala nieśmiałość i ograniczenia. Tobie radzę zrobić to samo, nie zatracaj się w marzeniach, bo to jest ślepa uliczka.
Ash:
Też myślałem, ze mam niedobory, kupiłem sobie również Mg i K i kwasy omega-3, ale z zerowym skutkiem. Na egzaminach ustnych to totalne dno. Najgorzej jak znam odpowiedź a nie potrafię udzielić odpowiedzi! To jest hit i w ostatecznym rozrachunku coś tam zawsze wydukam, ale wymiguję się przed prowadzącymi mówiąc, że to przez stres zapominam słów i oni to łykają, ale oceny nie są wysokie, dużo bardziej wolę mieć czas na zastanowienie i napisanie zadań. Zawsze siedzę do końca i co jakiś czas mam przebłyski pamięci.