20 Maj 2016, Pią 12:42, PID: 543128
Nie wiem, czy zdajesz sobie sprawe z tego, ale jesli nie, to moze powinienes. Wedlug mnie Ty wszystko zanegujesz, kreujesz w glowie sobie - nie dziala, nie dziala, to na pewno nie zadziala, a z takim nastawieniem oczywiste jest, ze nie ma szans na to, by cos sie zmienilo. Wybacz, moze Cie to obrazi, ale jestes troche jak grego, wie najlepiej, wszystkich irytuje tym, bo sie upiera bez sensu nawet w najglupszych kwestiach, a wszyscy, choc chetni by pokazac - hej, to zle nastawienie, to glupie, co mowisz, odbijaja sie od sciany, a na koncu jeszcze sa atakowani, bo ze co oni wiedza, wyrocznia prawde ci powie. I wszyscy zdajemy sobie sprawe, ze nic sie nie zmieni w jego przypadku, bo on nie da sobie pomoc, nie? I Ty podobnie, co moze otworzy Ci oczy - to nieskuteczne, to nie zadziala, to jak dzialalo to niewystarczajaco, malkontenctwo uprawiasz znakomicie. Arcymistrzostwo osiagnales w tym. Co oczywiscie mozna zrozumiec, gromadzone emocjonalne gowno na przestrzeni lat nie zniknie, a juz na pewno nie zniknie z dnia na dzien. To jest proces. Sam napisales wiele, wiele przezyc i emocji siegnales, ktorych wielu tu obecnych nie mialo okazji, masz w miare jednak poukladane zycie, masz pelne prawo do usmiechu, a sam wiesz dobrze w jak gownianej sytuacji jest wiele osob z forum. Jak bolesne dramaty przezywaly tez przelatujace przez to forum meteoryty, nie musze tego mowic. A mimo to najbardziej poszkodowanym, czytajac forum, wydajesz sie Ty. Ze to Tobie jest najgorzej. A przeciez nie jest, stary, no , naprawde nie jest. Powtorze - akurat Ty masz prawo do usmiechu, choc wydaje Ci sie to abstrakcja. Tylko z niego zupelnie nie korzystasz
Ja przeciez, jak wielu tu ludzi, rozumiem Cie niezle, czasem mnie irytowales jak nikt inny tu, ale jestes kims, kto budzi jakas sympatie, a takze kims, ktorego - wbrew temu, co mowisz - zycie to nie jest pasmo ciaglych klesk. A jesli o tych dobrych rzeczach mowisz, to jakby byly na marginesie zupelnie.
Negujesz duzo z tego, co napisal soulja, a ignorujesz to o energii, okej, tez nie lubie takiej retoryki, jakis buddyjski nowobogacki bulszit, te sprawy, jasne. Ale wez to pod uwage, bo cos takiego naprawde istnieje. Nie omijaj, bo napisane w ten sposob. Zaloz, ze skoro sie produkuje i poswiecam Ci czas, to z zyczliwosci, nie z checi bycia wrednym i w tym wszystkim nie bagatelizuje wcale Twoich problemow i trosk, bo mniejsze, czy wieksze - to ciagle sa problemy, ktore powoduja, ze ciezko nam jakos w miare normalnie zyc. Chociaz przyzwoicie. Kiedys sam rozwazalem sobie, pewnie hipotetycznie, ale jednak, czy umowilbym Cie z kolezanka, bo ja w ogole zyczliwy czlowiek jestem, ale jestem niemal pewien, ze dzis, gdybys sie z kims zwiazal, to z absolutnie cala pewnoscia moglbym powiedziec, ze ta osoba bylaby nieszczesliwa. Pelna bolu, smutkow, problemow, ktorymi bys taka osobe obarczyl, mimo ze w sumie masz chyba calkiem dobre serce, bo wlasnie ta energia, ktora od Ciebie bije jest taka, ze az ciezko pomyslec, ze cokolwiek pozytywnego bys dostrzegal, raczej bys depresyjne klimaty wzmagal i niby obarczal druga osobe. I w efekcie bylaby ona bardzo nieszczesliwa. I to jest w duzym stopniu wlasnie ta energia. Tego sie nie da zmierzyc, opisac, to wszystko sie czuje, jakos naturalnie. U Ciebie jest to na poziomie bardzo dalekim od pozadanego. Martwie sie, ze z Twoim podejsciem wyciagnieszz tego tylko to, co gowniane, zle, nieprzyjemne, ale trudno, moze bedzie inaczej. Ja oczywiscie nie bede Ci mowic co masz robic by te fobie sukcesywnie pokonywac, bo Ty wszystko to doskonale wiesz, jedyne co musisz zrobic to dotrzec do siebie jakos, zmienic podejscie, bo mam duze obawy, ze z tym Twoim to zadna terapia, zaden poradnik, zadne opuszczanie strefy komfortu nie bedzie mialo trwalych skutkow, bo... moze jakos sam sie wpedzasz w te zle emocje? Je sie czuje, naprawde, ale oczywiscie nie trzeba ich czuc, wystarczy przesledzic to, co pisales. Dlatego ja to, o co bym Cie zapytal to jak wyglada Twoja codziennosc pod katem takim czysto emocjonalnym, tak szczerze, ktoredy biegna Twoje mysli, czy masz jakies malo sympatyczne wizje, nakrecasz sie w tym, co zle, czy tak emocjonalnie z tego Zasia z gimnazjum (ktorego juz od dawna nie ma przeciez, to przeszlosc) zostalo duzo, czy nieduzo, tak na co dzien. Ja przestalem Cie czytac uwaznie, ale przestalo mi sie rzucac to Twoje domniemane niedojebanie w oczy, moze jest lepiej? Bo to jest cos, o czym nie piszesz, a co moze byc kluczowe. Oczywiscie w pracy pewnie mysli Twoje odciaga cos innego, ale, hm, to co tu dla mnie jest kluczowe, to co sie dzieje w wolnym czasie w Twojej glowie. Nie wiem jak Ci to zgrabnie ujac, ale pewnie wiesz o co chodzi. Zakladam, ze kazda mysl przez lata w gimnazjum byla pelna cierpienia i leku, wiem, ze dzis sila rzeczy jest inaczej, ale jak duzo tego typu mysli zostalo Ci do dzis? Ja nie lubie takich pytan, ale umiesz byc tu brutalnie szczery, ze soba i z nami (czego tez Ci zazdroszcze i uznaje na swoj sposob za piekne), wiec ok.
Mimo sredniej laurki to Ty generalnie, z czego chyba mozesz zdawac sobie sprawe, budzisz sympatie ludzi, wiele osob Cie tu lubi. Jedna z tych osob, ktorej opinie sam akurat bardzo cenie tez po prostu uznaje Cie za sympatyczna, co wychodzilo miedzy wierszami niekiedy, co z kolei ja uznaje za jakas gwarancje jakosci I od tego czasu na pewno sam tez zmienilem nastawienie do Ciebie na znacznie cieplejsze i patrze na Ciebie w inny sposob.
Bledy wszelakie beda na pewno w takim bloku tekstu, to sie nie czepiajcie Nie bede tego czytac, wysylam i leci takie, jakie jest, jak cos wylapie od razu to poprawie, sens i przeslanie jest jasne chyba. Do milego.
Ja przeciez, jak wielu tu ludzi, rozumiem Cie niezle, czasem mnie irytowales jak nikt inny tu, ale jestes kims, kto budzi jakas sympatie, a takze kims, ktorego - wbrew temu, co mowisz - zycie to nie jest pasmo ciaglych klesk. A jesli o tych dobrych rzeczach mowisz, to jakby byly na marginesie zupelnie.
Negujesz duzo z tego, co napisal soulja, a ignorujesz to o energii, okej, tez nie lubie takiej retoryki, jakis buddyjski nowobogacki bulszit, te sprawy, jasne. Ale wez to pod uwage, bo cos takiego naprawde istnieje. Nie omijaj, bo napisane w ten sposob. Zaloz, ze skoro sie produkuje i poswiecam Ci czas, to z zyczliwosci, nie z checi bycia wrednym i w tym wszystkim nie bagatelizuje wcale Twoich problemow i trosk, bo mniejsze, czy wieksze - to ciagle sa problemy, ktore powoduja, ze ciezko nam jakos w miare normalnie zyc. Chociaz przyzwoicie. Kiedys sam rozwazalem sobie, pewnie hipotetycznie, ale jednak, czy umowilbym Cie z kolezanka, bo ja w ogole zyczliwy czlowiek jestem, ale jestem niemal pewien, ze dzis, gdybys sie z kims zwiazal, to z absolutnie cala pewnoscia moglbym powiedziec, ze ta osoba bylaby nieszczesliwa. Pelna bolu, smutkow, problemow, ktorymi bys taka osobe obarczyl, mimo ze w sumie masz chyba calkiem dobre serce, bo wlasnie ta energia, ktora od Ciebie bije jest taka, ze az ciezko pomyslec, ze cokolwiek pozytywnego bys dostrzegal, raczej bys depresyjne klimaty wzmagal i niby obarczal druga osobe. I w efekcie bylaby ona bardzo nieszczesliwa. I to jest w duzym stopniu wlasnie ta energia. Tego sie nie da zmierzyc, opisac, to wszystko sie czuje, jakos naturalnie. U Ciebie jest to na poziomie bardzo dalekim od pozadanego. Martwie sie, ze z Twoim podejsciem wyciagnieszz tego tylko to, co gowniane, zle, nieprzyjemne, ale trudno, moze bedzie inaczej. Ja oczywiscie nie bede Ci mowic co masz robic by te fobie sukcesywnie pokonywac, bo Ty wszystko to doskonale wiesz, jedyne co musisz zrobic to dotrzec do siebie jakos, zmienic podejscie, bo mam duze obawy, ze z tym Twoim to zadna terapia, zaden poradnik, zadne opuszczanie strefy komfortu nie bedzie mialo trwalych skutkow, bo... moze jakos sam sie wpedzasz w te zle emocje? Je sie czuje, naprawde, ale oczywiscie nie trzeba ich czuc, wystarczy przesledzic to, co pisales. Dlatego ja to, o co bym Cie zapytal to jak wyglada Twoja codziennosc pod katem takim czysto emocjonalnym, tak szczerze, ktoredy biegna Twoje mysli, czy masz jakies malo sympatyczne wizje, nakrecasz sie w tym, co zle, czy tak emocjonalnie z tego Zasia z gimnazjum (ktorego juz od dawna nie ma przeciez, to przeszlosc) zostalo duzo, czy nieduzo, tak na co dzien. Ja przestalem Cie czytac uwaznie, ale przestalo mi sie rzucac to Twoje domniemane niedojebanie w oczy, moze jest lepiej? Bo to jest cos, o czym nie piszesz, a co moze byc kluczowe. Oczywiscie w pracy pewnie mysli Twoje odciaga cos innego, ale, hm, to co tu dla mnie jest kluczowe, to co sie dzieje w wolnym czasie w Twojej glowie. Nie wiem jak Ci to zgrabnie ujac, ale pewnie wiesz o co chodzi. Zakladam, ze kazda mysl przez lata w gimnazjum byla pelna cierpienia i leku, wiem, ze dzis sila rzeczy jest inaczej, ale jak duzo tego typu mysli zostalo Ci do dzis? Ja nie lubie takich pytan, ale umiesz byc tu brutalnie szczery, ze soba i z nami (czego tez Ci zazdroszcze i uznaje na swoj sposob za piekne), wiec ok.
Mimo sredniej laurki to Ty generalnie, z czego chyba mozesz zdawac sobie sprawe, budzisz sympatie ludzi, wiele osob Cie tu lubi. Jedna z tych osob, ktorej opinie sam akurat bardzo cenie tez po prostu uznaje Cie za sympatyczna, co wychodzilo miedzy wierszami niekiedy, co z kolei ja uznaje za jakas gwarancje jakosci I od tego czasu na pewno sam tez zmienilem nastawienie do Ciebie na znacznie cieplejsze i patrze na Ciebie w inny sposob.
Bledy wszelakie beda na pewno w takim bloku tekstu, to sie nie czepiajcie Nie bede tego czytac, wysylam i leci takie, jakie jest, jak cos wylapie od razu to poprawie, sens i przeslanie jest jasne chyba. Do milego.