19 Maj 2016, Czw 12:12, PID: 542838
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 19 Maj 2016, Czw 12:27 przez grego.)
raczej zaakceptuje, to o czym piszesz wymagało by wręcz zmiany charakteru, a przeciez to generalnie nie możliwe. Mi np. pomaga zobojętnienie, ale ma to też swoje skutki uboczne... Co do dziewczyny to może i masz rację, więc sobie dam z tym spokój, bo tu same rozczarowania mnie czekają, choć to był w sumie jedyny mój cel i co by nie powiedzieć niezła motywacja do zmian, kiedyś nawet mi sie trafiła i wiem co mówię, bo az chiało sie żyć, zmieniać, działać, choć wtedy nie byłem nawet świadom swoich problemów, dopiero potem sobie je uzmysłowiłem w wieku 33lat!. Raczej skupie się chociaż na tym co piszesz, na pozyskaniu tej nieco radości, ale nie wiem jak. Widzisz ja już pare latek ma, jestem ustatkowany, dość dobrze stoję finansowo, no ale ku.., ale nawet promyczka radości nie poczułem kupując nowe auto, a wręcz przeciwnie.., dom mam swój, ale jakieś remonty nie są mi potrzebne, choć wiem, że by się przydały i nawet mam na to kasę, no ale po co, mi wystarcza tak jak jest. Ja wiem, że ma to związek z tą niską samooceną, bo już lata temu sobie wmawiałem, że na nic nie zasługuje i tak to wrosło we mnie. Co ciekawe to wszystko zaczeło się od kompleksów na tle wyglądu i wady wymowy...