07 Maj 2016, Sob 9:50, PID: 539664
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 07 Maj 2016, Sob 9:55 przez stap!inesekend.)
Ordo, klocek by napisał, że tak powinno być
Widzisz, moja pierwsza terapeutka była starsza od mojej matki (choć kompletnie nie wyglądała!). Myślę, że clue jest bardziej w tym, ile osób "przejdzie przez terapeutę" niż w wieku. Teraz to się już trochę zmieniło, ale jeszcze 10 lat temu w moim mieście urodzenia nie tak wiele osób korzystało z pomocy psychologa. Jednakże i teraz terminy są tam znacznie krótsze niż w Krakowie. Rozumiem więc, że to moze wpływać na podejście.
Poza tym, jeszcze jedna rzecz. Ta pierwsza terapeutka emanowala pozytywna energia, co udzielalo się także i mi. Ogólnie raczej nie miałem wtedy stanow typu: "Boże, znowu muszę tam iść...".
Strzelam, że jesli powiedziałbym o ich odbiorze w grupie, to zwalono by wszystko na mnie. Tylko dziwnym trafem był terapeuta z zajęć grupowych, którego uważa(le)m za fenomenalnego i nawet nieprzyjemne treści jakoś łatwiej się znosilo.
Może to też kwestia tego, że ją preferuje podejście mentorskie, a u tego terapeuty, choć może nie aż tak wiele, to było go jednak najwięcej. Kamienne twarze, swidrujace oczy, nieustanne pytania i zero odpowiedzi to nie mój styl.
Widzisz, moja pierwsza terapeutka była starsza od mojej matki (choć kompletnie nie wyglądała!). Myślę, że clue jest bardziej w tym, ile osób "przejdzie przez terapeutę" niż w wieku. Teraz to się już trochę zmieniło, ale jeszcze 10 lat temu w moim mieście urodzenia nie tak wiele osób korzystało z pomocy psychologa. Jednakże i teraz terminy są tam znacznie krótsze niż w Krakowie. Rozumiem więc, że to moze wpływać na podejście.
Poza tym, jeszcze jedna rzecz. Ta pierwsza terapeutka emanowala pozytywna energia, co udzielalo się także i mi. Ogólnie raczej nie miałem wtedy stanow typu: "Boże, znowu muszę tam iść...".
Strzelam, że jesli powiedziałbym o ich odbiorze w grupie, to zwalono by wszystko na mnie. Tylko dziwnym trafem był terapeuta z zajęć grupowych, którego uważa(le)m za fenomenalnego i nawet nieprzyjemne treści jakoś łatwiej się znosilo.
Może to też kwestia tego, że ją preferuje podejście mentorskie, a u tego terapeuty, choć może nie aż tak wiele, to było go jednak najwięcej. Kamienne twarze, swidrujace oczy, nieustanne pytania i zero odpowiedzi to nie mój styl.