28 Kwi 2016, Czw 19:36, PID: 536354
Ja mam problem ze zwracaniem się do ludzi po imieniu, jak mam wypowiedzieć czyjeś imię to czuje duży dyskomfort i niechęć. Nawet do własnego brata mówię "Bro", bo tak jest mi łatwiej. Do rodziców np. rzadko się zwracam "mamo" 'tato', bo też czuję dyskomfort. Jak muszę już do kogoś zagadać, to uderzam bezosobowo "masz może?, gdzie jest..coś tam?' ..żadnych imion. Doszłam do wniosku, że to przez ten ogromny dystans do ludzi jaki pielęgnuję, a zwrócenie się do kogoś po imieniu już za bardzo zbliża ..
No i standard: nie odbieram telefonów jak nie znam numeru, od znajomych z wielkim bólem i wtedy czuje duży dyskomfort. Nienawidzę rozmawiać przez tel. bo nie widzę człowieka, jego mimiki i reakcji na to co mówię itd Kiedyś jak musiałam zadzwonić do urzędu to po rozmowie dostałam silnego ataku paniki.
Też nie wychodzę na klatkę schodową jak kogoś słyszę bo boję się, że jeszcze zagada a wtedy będę musiała założyć maskę normalności czego już mam szczerze dość. Ale przynajmniej wychodzę z mieszkania, bo kiedyś przez wiele miesięcy było to czymś niewykonalnym.
No i wiele wiele innych zachowań, jak nie otwieranie drzwi jak ktoś zapuka, chowanie się przed kimś znajomym żeby tylko nie musieć gadać itd
Nie lubię rozmawiać w miejscach publicznych, gdzie wiem, że inni słyszą o czym mówię, bo zawsze wszystko co mówię wydaje mi się głupie.
Nawet jak jestem sama w domu to czuję się nieswojo, bo wydaje mi się, że ktoś jakimś cudem mnie obserwuje, wiem, że to nierealne ale takie mam uczucie- ale to pewnie odzwierciedlenie tego, że się fatalnie ze sobą czuje, brak akceptacji siebie i niska samoocena po prostu.
No i standard: nie odbieram telefonów jak nie znam numeru, od znajomych z wielkim bólem i wtedy czuje duży dyskomfort. Nienawidzę rozmawiać przez tel. bo nie widzę człowieka, jego mimiki i reakcji na to co mówię itd Kiedyś jak musiałam zadzwonić do urzędu to po rozmowie dostałam silnego ataku paniki.
Też nie wychodzę na klatkę schodową jak kogoś słyszę bo boję się, że jeszcze zagada a wtedy będę musiała założyć maskę normalności czego już mam szczerze dość. Ale przynajmniej wychodzę z mieszkania, bo kiedyś przez wiele miesięcy było to czymś niewykonalnym.
No i wiele wiele innych zachowań, jak nie otwieranie drzwi jak ktoś zapuka, chowanie się przed kimś znajomym żeby tylko nie musieć gadać itd
Nie lubię rozmawiać w miejscach publicznych, gdzie wiem, że inni słyszą o czym mówię, bo zawsze wszystko co mówię wydaje mi się głupie.
Nawet jak jestem sama w domu to czuję się nieswojo, bo wydaje mi się, że ktoś jakimś cudem mnie obserwuje, wiem, że to nierealne ale takie mam uczucie- ale to pewnie odzwierciedlenie tego, że się fatalnie ze sobą czuje, brak akceptacji siebie i niska samoocena po prostu.