15 Kwi 2016, Pią 23:03, PID: 532556
22 lata i zero jakiegokolwiek związku i czegokolwiek w tych tematach. Jedyny kontakt fizyczny to przyjacielskie przytulenia z kilkoma kolegami, których o dziwo kiedyś miałam (aktualnie 0 kontaktów z płcią przeciwną). Zawsze mogło być gorzej, tak się będę pocieszać...
Ale zdarzyło mi się z 2/3 razy, że poznałam kogoś bliżej w rzeczywistości, większość kolegów, nawet z tego samego miasta, poznawałam przez internet...
Ogólnie to ze mną jest tak, że w nieco lepszym okresie życia, kiedy rówieśnicy wchodzili w pierwsze związki jak byłam całkowicie antyzwiązkowa i wszystkim powtarzałam, że nie potrzebuję, nie chcę, nigdy się nie zakocham... W sumie tęsknię za tymi czasami.
Niestety z 4 lata temu, akurat w najgorszym okresie życiowym obudziła się taka potrzeba. I żyję w pewnej sprzeczności, bo niby z jednej strony bym chciała, czuję jakąś pustkę z powodu braku związku, a z drugiej strony nie potrafię sobie wyobrazić siebie w jakimś związku przez 0 jakiegokolwiek doświadczenia i ogólnie jestem chyba zbyt chłodna do związków.
No i wszystkie potencjalne szanse zaprzepaszczam....
Lata mijają błyskawicznie, nic się nie zmienia, w sumie musiałby się chyba zdarzyć cud, żeby cokolwiek miało szansę zaistnieć, a w cuda to ja raczej nie wierzę.
Ale zdarzyło mi się z 2/3 razy, że poznałam kogoś bliżej w rzeczywistości, większość kolegów, nawet z tego samego miasta, poznawałam przez internet...
Ogólnie to ze mną jest tak, że w nieco lepszym okresie życia, kiedy rówieśnicy wchodzili w pierwsze związki jak byłam całkowicie antyzwiązkowa i wszystkim powtarzałam, że nie potrzebuję, nie chcę, nigdy się nie zakocham... W sumie tęsknię za tymi czasami.
Niestety z 4 lata temu, akurat w najgorszym okresie życiowym obudziła się taka potrzeba. I żyję w pewnej sprzeczności, bo niby z jednej strony bym chciała, czuję jakąś pustkę z powodu braku związku, a z drugiej strony nie potrafię sobie wyobrazić siebie w jakimś związku przez 0 jakiegokolwiek doświadczenia i ogólnie jestem chyba zbyt chłodna do związków.
No i wszystkie potencjalne szanse zaprzepaszczam....
Lata mijają błyskawicznie, nic się nie zmienia, w sumie musiałby się chyba zdarzyć cud, żeby cokolwiek miało szansę zaistnieć, a w cuda to ja raczej nie wierzę.