31 Paź 2007, Śro 1:36, PID: 5317
Brak praktycznie znajomych z prawdziwego zdarzenia tzn. powiedzmy przyjaciół czy bardzo dobrych znajomych.Wiadomo, są jakieś tam znajomości z ludźmi za którymi niedokońca przepadam, którzy maja totalnie odmienne podejście do życia.Znajomości te utrzymały się pewnie tylko dlatego że bałem się je przerwać rzeby nie stracić i tak już marnych kontaktów.Pozatym brak komunikacji w grupie, poprostu się wogle nie czuję dobrze w takich kontaktach.Brak "wygadania" i kiepska umiejętnośc opisywania swoich uczuć, co zresztą chyba teraz widać po mojej wypowiedzi.Kontakty z dziewczynami to poprostu koszmar, potrafie karzdą do siebie zniechęcić, jeśli wogule by doszło do jakiegoś spotkania.Co do pracy i szkoły to nie jest aż tak źle, jakoś sobie daję radę.Wychodze z załorzenia że trzeba sobie jakoś tam radzic bo nikt nas nie będzie utrzymywał całe życie.Co mi jeszcze przeszkadza?Napewno niska samoocena i co się z tym wiąże ciągłe urzalanie sie nad soba zamiast rzeczywiste działanie w kierumku zmian...........Ok.Narazie tyle.Sam się dziwie że az tylę napisałem.Poprostu źle mi było i musiałem coś napisać.Przepraszam za nieskładną wypowiedź.Może ktos jednak zrozumie?