04 Mar 2016, Pią 21:42, PID: 519760
@Luki0
Dobrze, ze szukasz. Czasem mam wrażenie, że ludzie nie szukaja rozwiazan, wola zyc w swoich problemach i nieszczesciu. Jesli szukasz, to znajdziesz, nawet w Biblii o tym mowia
A tak serio- mowisz, ze pozwalasz strachowi być, a on nie znika
Oczywiscie, ze nie znika, bo zbytnio oczekujesz, zeby zniknął. Jak nie znika, to sie zalamujesz. Ten strach czemus sluzy, i on ma byc dla Ciebie lekcją. Jesli bedziesz z nim walczył, to on zostanie z Tobą, bo będzie oponentem. Jeśli go zaakceptujesz i zaakceptujesz siebie jako osoba, ktora sie czasem boi i to jest jak najbardziej OKAY, to zniknie. Ale nie możesz o tym myśleć. Moj ulubiony nauczyciel duchowy- Eckhart Tolle mowi, ze najwieksza trudnoscia jest przeciwstawienie sie temu, co sie pojawia w Twoich myslach, i zakladanie, ze nie powinno-"the greatest difficulty is the mental resistence to things that arise, and the underlying assumption that they shouldn't". Przemyśl to, to jest najcenniejsza lekcja, ktora wyniosłam chyba z wszystkich ksiazek o rozwoju osobistym . Ja kiedys bylam dla siebie bardzo surowa kiedy sie denerwowalam np. podczas robienia prezentacji, a pozniej sie obwinialam o to. Sprawialo to, ze mialam zly humor przez tydzien, bo bylam na siebie wsciekla za to.
Wczoraj kupujac owoce zostalam obsluzona przez Pana, ktory musi cierpiec na bardzo gleboka nerwice albo skorzenie ukladu nerwowego, gdyz jak bral ode mnie owoce to cale rece mu sie trzesly, byl lekko podenerwowany, czerwony na twarzy i generalnie caly sie trząsl. I wiesz co? Przez sekundke zle o nim nie pomyslalam, jedyne co, to poczulam niezmierne wspolczucie do niego i wielka sympatie. Moje kolezanki z pracy, nawet nie pomyslaly, ze to nerwica, bo jak sam widzisz- ja siedze w temacie chorob ciala i umyslu, to umiem rozpoznac Ale widzialam walke na jego twarzy, myslenie w stylu "oby mi sie rece nie zatrzesly", i po co to wszystko? Niestety takie myslenie wytwarza wiecej napiecia.
Co do aprobaty otoczenia- nie martw sie, siedzisz w tym temacie lacznie z 99% ludzi, uwierz mi. I 99% ludzi ma niska samoocene, poczucie wlasnej wartosci, i uwaza, ze sa niewystarczajacy. Ale piekne jest to, ze mozesz sie w tym temacie rozwijac, i wyzbyc sie kazdego z tych przekonan. Medytuj kazdego dnia, przynajmniej po 20 minut, to pozwoli Ci zapanowac nad umyslem, i jesli podejdziesz do tematu porzadnie, wytworzysz wielka milosc do samego siebie. Oczywiscie, zrobisz jak zechcesz, mowie tylko co zadzialalo na mnie, jako osoba, ktora byla uzalezniona od opinii innych ludzi, miala niska samoocene i uwazala, ze musze wszystkim udowodnic jaka jestem fajna.
Praktykuj codzienna wdziecznosc- za kazde doswiadczenia, ktore Cie ucza, za piekna pogode, kontakt z fajnymi ludzmi, dobrze, male wydarzenia- to sprawi, ze bedziesz patrzyl z perspektywy polpelnej szklanki, nie polpustej! Nawet najmniejsze rzeczy zaczna Cie cieszyc.
ostatnia rzecz- jakie przekonania sprawiaja, ze sie denerwujesz? Wydaje Ci sie, ze ludzie Cie oceniaja? Zle o Tobie mysla? Sa zli? Wszystkim osobom, ktore sprawily, ze tak sie czujesz- wybacz. Dopoki im nie wybaczysz, oni beda do Ciebie wracac we wspomnieniach, do konca zycia.
Pamietaj, ze oni zrobili Ci przysluge- cierpienie jest najlepsza szkola zycia, a jesli wyjdziesz (a napewno tak bedzie) ze swojego cierpienia, bedziesz madrym kolesiem, ktory nie tylko chce siedziec przed telewizorem i sie na+, tylko ziomkiem, z ktorym da sie gleboko pogadac, bo Twoje cierpienie Cie nauczylo. A to jest na wage zlota
Dobrze, ze szukasz. Czasem mam wrażenie, że ludzie nie szukaja rozwiazan, wola zyc w swoich problemach i nieszczesciu. Jesli szukasz, to znajdziesz, nawet w Biblii o tym mowia
A tak serio- mowisz, ze pozwalasz strachowi być, a on nie znika
Oczywiscie, ze nie znika, bo zbytnio oczekujesz, zeby zniknął. Jak nie znika, to sie zalamujesz. Ten strach czemus sluzy, i on ma byc dla Ciebie lekcją. Jesli bedziesz z nim walczył, to on zostanie z Tobą, bo będzie oponentem. Jeśli go zaakceptujesz i zaakceptujesz siebie jako osoba, ktora sie czasem boi i to jest jak najbardziej OKAY, to zniknie. Ale nie możesz o tym myśleć. Moj ulubiony nauczyciel duchowy- Eckhart Tolle mowi, ze najwieksza trudnoscia jest przeciwstawienie sie temu, co sie pojawia w Twoich myslach, i zakladanie, ze nie powinno-"the greatest difficulty is the mental resistence to things that arise, and the underlying assumption that they shouldn't". Przemyśl to, to jest najcenniejsza lekcja, ktora wyniosłam chyba z wszystkich ksiazek o rozwoju osobistym . Ja kiedys bylam dla siebie bardzo surowa kiedy sie denerwowalam np. podczas robienia prezentacji, a pozniej sie obwinialam o to. Sprawialo to, ze mialam zly humor przez tydzien, bo bylam na siebie wsciekla za to.
Wczoraj kupujac owoce zostalam obsluzona przez Pana, ktory musi cierpiec na bardzo gleboka nerwice albo skorzenie ukladu nerwowego, gdyz jak bral ode mnie owoce to cale rece mu sie trzesly, byl lekko podenerwowany, czerwony na twarzy i generalnie caly sie trząsl. I wiesz co? Przez sekundke zle o nim nie pomyslalam, jedyne co, to poczulam niezmierne wspolczucie do niego i wielka sympatie. Moje kolezanki z pracy, nawet nie pomyslaly, ze to nerwica, bo jak sam widzisz- ja siedze w temacie chorob ciala i umyslu, to umiem rozpoznac Ale widzialam walke na jego twarzy, myslenie w stylu "oby mi sie rece nie zatrzesly", i po co to wszystko? Niestety takie myslenie wytwarza wiecej napiecia.
Co do aprobaty otoczenia- nie martw sie, siedzisz w tym temacie lacznie z 99% ludzi, uwierz mi. I 99% ludzi ma niska samoocene, poczucie wlasnej wartosci, i uwaza, ze sa niewystarczajacy. Ale piekne jest to, ze mozesz sie w tym temacie rozwijac, i wyzbyc sie kazdego z tych przekonan. Medytuj kazdego dnia, przynajmniej po 20 minut, to pozwoli Ci zapanowac nad umyslem, i jesli podejdziesz do tematu porzadnie, wytworzysz wielka milosc do samego siebie. Oczywiscie, zrobisz jak zechcesz, mowie tylko co zadzialalo na mnie, jako osoba, ktora byla uzalezniona od opinii innych ludzi, miala niska samoocene i uwazala, ze musze wszystkim udowodnic jaka jestem fajna.
Praktykuj codzienna wdziecznosc- za kazde doswiadczenia, ktore Cie ucza, za piekna pogode, kontakt z fajnymi ludzmi, dobrze, male wydarzenia- to sprawi, ze bedziesz patrzyl z perspektywy polpelnej szklanki, nie polpustej! Nawet najmniejsze rzeczy zaczna Cie cieszyc.
ostatnia rzecz- jakie przekonania sprawiaja, ze sie denerwujesz? Wydaje Ci sie, ze ludzie Cie oceniaja? Zle o Tobie mysla? Sa zli? Wszystkim osobom, ktore sprawily, ze tak sie czujesz- wybacz. Dopoki im nie wybaczysz, oni beda do Ciebie wracac we wspomnieniach, do konca zycia.
Pamietaj, ze oni zrobili Ci przysluge- cierpienie jest najlepsza szkola zycia, a jesli wyjdziesz (a napewno tak bedzie) ze swojego cierpienia, bedziesz madrym kolesiem, ktory nie tylko chce siedziec przed telewizorem i sie na+, tylko ziomkiem, z ktorym da sie gleboko pogadac, bo Twoje cierpienie Cie nauczylo. A to jest na wage zlota