09 Gru 2015, Śro 22:11, PID: 494778
Niedawno, po raz pierwszy od ok. 2 lat zdarzyła się taka okazja, że zostałem gdzieś zaproszony. Początkowo cieszyłem się, że ktoś pamięta, że to dobra okazja by coś zmienić, ale ze względu na to, że było to zaproszenie z większą grupą, a w dodatku na koncert do klubu, gdzie zupełnie nie wiedziałbym jak się zachować z prostego powodu: nigdy wcześniej nie byłem. To był powód, by ostatecznie nie pójść i niczego nadal nie zmienić. Teraz żałuję, naprawdę lepiej już pójść gdziekolwiek i z kimkolwiek i nawet zrobić tam z siebie idiotę i sztywniaka, niż później żałować, bo może nie byłoby aż tak źle. Odmawiając, zdecydowanie większe wymówki robiłem sam sobie: że będą osoby, które znają mnie jako sztywniaka, więc lepiej będzie, jak pójdę w innym terminie, że nie miałbym jak wrócić itd. Pewnie są tu jakieś osoby, które przez długi czas nigdzie nie wychodziły. Ciekaw jestem, jak wyglądało ich pierwsze wyjście, co ich do tego sprowokowało i jak poradzili sobie ze stresem.