30 Lis 2015, Pon 21:47, PID: 492082
forac napisał(a):dwie, trzy godzinki bezsensownego łażenia po mieście i pobliskim lesie poprawiają mi samopoczucie
Spacer po lesie rozumiem, jest cicho, pusto, spokojnie, ale takie chodzenie po mieście może właśnie wpędzać niektórych w stany depresyjne i przygnębienie. Mijasz wtedy mnóstwo ludzi, którzy gdzieś się spieszą, część chodzi parami, grupkami, śmieją się, coś tam sobie opowiadają, a to ktoś inny rozmawia przez telefon z jakąś przyjaciółką, a to ktoś zadowolony wychodzi ze sklepu, a ty samotnie przemierzasz kolejne ulice, mijasz kolejnych, obcych ludzi i dostrzegasz jak wielu jest ich wokół ciebie, a mimo to nie masz do kogo się odezwać, nie masz kogoś, kto będzie czekał na ciebie w pustym mieszkaniu, nie masz kogoś, kto zrobi ci ciepłą herbatę, gdy wrócisz w deszczowy, ponury, listopadowy wieczór. Czekają na ciebie tylko głuche ściany i wszechogarniająca cisza w małym, ciasnym mieszkanku, nie przerwana ani dźwiękiem dzwonka do drzwi, ani dzwoniącym telefonem.
Oczywiście, nieco wyolbrzymiłem tutaj pewne elementy, jednak taka jest moja wizja skutków takiego spaceru. Lepsze już wydaje się spędzenie tego czasu z dobrą książką, ewentualnie można załamać ręce, płakać i pić...