26 Lis 2015, Czw 17:59, PID: 490810
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 26 Lis 2015, Czw 18:01 przez mocart.)
Nawiazując do powyższej dyskusji, pamiętam jak kiedys tez mialem problemy z komunikacją, bylem strasznie tym faktem przygnębiony, jak coś dłuższego mialem do opowiedzenia przed jakas grupą osob, to sie plątałem i stresowalem tak, ze nie dawałem rady dokończyć wątku.
Pamiętam ze jedną z rzeczy jaką zacząłem praktykować, było regularne gadanie do lustra, codzień wieczorem stawałem przed lustrem, patrząc sobie w oczy, jednoczesnie wyobrażając sobie że jestem otoczony wianuszkiem zaciekawionych znajomych, i opowiadałem na głos jakąś krótką historyjke jaka przydażyła mi sie dnia dzisijszego, lub jakąś sytuacje którą pamiętałem sprzed lat. Nie czułem się jak idiota, bo nikt mnie nie widział ani nie słyszał, nie czułem presji jak przy realnych osobach, bo ich nie było, więc nie miałem sie przed kim skompromitować, bylem na maxa wyluzowany, po kilkunastu takich "sesjach" mogłem już jednym ciągiem, bez zacięcia, opowiedzieć 10 minutową historie, zachowując przy tym odpowiedni ton i mimike twarzy, później ten zabieg tak mi wszedł w nawyk, że robiłem to miesiącami, nawet do dziś zdarzy mi sie iść ulicą, i gadać coś do siebie.
Jeżeli ktoś szuka jakiegoś "treningu interpersonalnego" to polecał bym zacząc od takiego cwiczenia, by oswoić swoje struny glosowe i jezyk, z wypowiedzeniem więcej niż 1 zdania, oswoić sie z wlasnym glosem, nauczyc sie odpowiednio pauzować i akcentować, nauczyc sie kontroli nad sobą w trakcie mówienia, następnie werbalnie zbliżyc sie do kogos najblizszego, przy kim nie czujesz zadnych blokad, w moim przypadku byla to siostra, i siadając przy obiedzie, prowokować jak najwiecej dyskusji, opowiadac jej o swoich przemysleniach, o czym kolwiek, o tym jakich przypraw byś użyl do tego kotleta ktorego jecie, innymi nauczyc sie werbalizować swoje myśli
Pamiętam ze jedną z rzeczy jaką zacząłem praktykować, było regularne gadanie do lustra, codzień wieczorem stawałem przed lustrem, patrząc sobie w oczy, jednoczesnie wyobrażając sobie że jestem otoczony wianuszkiem zaciekawionych znajomych, i opowiadałem na głos jakąś krótką historyjke jaka przydażyła mi sie dnia dzisijszego, lub jakąś sytuacje którą pamiętałem sprzed lat. Nie czułem się jak idiota, bo nikt mnie nie widział ani nie słyszał, nie czułem presji jak przy realnych osobach, bo ich nie było, więc nie miałem sie przed kim skompromitować, bylem na maxa wyluzowany, po kilkunastu takich "sesjach" mogłem już jednym ciągiem, bez zacięcia, opowiedzieć 10 minutową historie, zachowując przy tym odpowiedni ton i mimike twarzy, później ten zabieg tak mi wszedł w nawyk, że robiłem to miesiącami, nawet do dziś zdarzy mi sie iść ulicą, i gadać coś do siebie.
Jeżeli ktoś szuka jakiegoś "treningu interpersonalnego" to polecał bym zacząc od takiego cwiczenia, by oswoić swoje struny glosowe i jezyk, z wypowiedzeniem więcej niż 1 zdania, oswoić sie z wlasnym glosem, nauczyc sie odpowiednio pauzować i akcentować, nauczyc sie kontroli nad sobą w trakcie mówienia, następnie werbalnie zbliżyc sie do kogos najblizszego, przy kim nie czujesz zadnych blokad, w moim przypadku byla to siostra, i siadając przy obiedzie, prowokować jak najwiecej dyskusji, opowiadac jej o swoich przemysleniach, o czym kolwiek, o tym jakich przypraw byś użyl do tego kotleta ktorego jecie, innymi nauczyc sie werbalizować swoje myśli