27 Wrz 2015, Nie 18:52, PID: 475046
Zdałem kolejny egzamin. Jeszcze jeden i mogę się bronić. Ciekawe było to, że gdy wyszedłem z egzaminu, nie cieszyłem się. Czułem pustkę. Nie wiem o co chodzi. Jedna opcja to taka, że nie potrafiłem zrozumieć, czemu pani mnie nie ochrzaniła. Była miła, spokojna. Zawsze taka jest, ale przez to, że nie pojawiłem się w terminie na egzaminie i zawracałem potem głowę, liczyłem że dostanie mi się. Podobno tak jest, że jak w dzieciństwie uczymy się, że z byle powodu ktoś reaguje agresją, to potem tego właśnie oczekujemy w dorosłym życiu. Może tu zadziało się coś takiego. Druga opcja to taka, że podświadomie boję się tego, że może mi się udać. A wtedy nie będę mógł wmawiać sobie, że jestem do niczego. I każdy kolejny zdany egzamin, wywołuje niepokój. Nie kumam tego. Myślałem, że jak zdam, to będę skakał z radości, a tu zero emocji. Na pierwszy plan wyszła pustka, poczucie samotności i jakiegoś bezsensu.