16 Wrz 2015, Śro 10:50, PID: 471662
Cytat:Flopy28 Oj tak, znam to, co teraz napisałeś z autopsji. Cholernie trudno jest wyjść ze swojej strefy komfortu. Ale zaraz, zaraz... Jaki komfort, jakie bezpieczeństwo? Przecież to jest pieprzone więzienie! W samotnej celi więziennej też jest niby komfort i iluzoryczne bezpieczeństwo, ale tak naprawdę nie ma w tym nic przyjemnego.
To fakt, to pieprzone więzienie. Trwanie dłużej w nim tylko szkodzi. Najgorsze jest to, że po iluś latach zwiększa się tolerancja na różne negatywne rzeczy, które się dzieją. Moi rodzice tkwią w jakimś chorym układzie przez wiele lat i nic nigdy z tym nie zrobią. Czasem mama się rzuca, ale jaki to ma sens? Wykrzyczenie się? I co? Nic, dalej to samo. Widzę, że mam podobnie. Jest we mnie sporo frustracji, czyli jest jakaś energia, która niestety nie idzie tam gdzie powinna.
Sport jest świetny. W stronę kalisteniki nigdy nie szedłem, ale lubię trening siłowy. Teraz ma to trochę inny charakter jak kiedyś. Traktuje to bardziej jako uzupełnienie biegania. Na tym się głównie skupiam. Za kilka dni pójdę na siłownię, nie chodziłem wiele lat, bo wolałem ćwiczyć w domu, ale nadarzyła się okazja, to skorzystam.
mr_green wiesz, niby kumam, że trzeba zacząć od małych rzeczy. Zawsze jednak jak frustracja sięga zenitu, to chciałbym coś zmienić od razu, zrobić wszystko za jednym zamachem. A tak się nie da. Wygląda to tak, jakbym cały czas snuł jakieś plany, myślał o tym co zrobię, a tymczasem czas ucieka, a ja małego kroku nie zrobiłem.
Powalczę jeszcze o te studia. Napiszę podanie o komisa i zobaczymy. Takich osób, które wyraziły chęć zdawania jest sporo, także nie będę sam.
Masz rację z tą zmianą nawyków. Niby wydaje się, że to nic ale wybija z tej rutyny, która w moim przypadku jest zabójcza. Planowałem zapisać się na zajęcia z angielskiego. Najwyższy czas to zrobić.