14 Sie 2015, Pią 9:57, PID: 461608
Zas napisał(a):"Przypomniało mi się jak koleżanka z grupy mówiła, że wstawiła sobie na tapetę lexusa, żeby się tym motywować do nauk"
Ale to była ironia, prawda?
Powiedz, że tak, albo ze sobie jaja robisz, proszę...
Nie wiem. Nie brzmiało to na ironię, ale też przyznaję, że nie jestem w jej odczytywaniu zbyt dobry. Nie patrzyłem też na jej komputer, żeby zweryfikować czy rzeczywiście ma tę tapetę (ale jeśli będzie okazja to podpatrzę ). Ale naprawdę bym się nie zdziwił gdyby to była prawda. Niektórym się wydaje, że ludzie na medycynie to jakieś powołanie, większa inteligencja, wartości i tym podobne bzdety. A tak naprawdę to są tacy sami ludzie jak na każdej innej uczelni tyle, że trochę im łatwiej idzie nauka i trochę więcej poświęcają jej czasu. Ci ludzie też się nawalają alkoholem do upadłego, też chodzą na kluby, palą fajki, grają w gry, przeglądają kwejki, fejse, jutuby i tym podobne i mają te same wartości co zwykły obywatel. Nie słyszałem ani razu z czyichś ust, że ma marzenia aby pomagać innym, przyczynić się do rozwoju nauki czy coś w tym stylu. Nie widziałem też, żeby ktoś uczył się z powodu pasji i chęci do zgłębiania własnej wiedzy. Sam szukałem na tej uczelni jakiegoś autorytetu, kogoś kto zaimponowałby mi swoim zaangażowaniem we własny rozwój, ale jednak nie znalazłem. Na podstawie obserwacji obstawiam, że osób poważnie traktujących te studia i przyszły zawód jest jakieś 10-20%.
Jeszcze jeden śmieszny fakt mi się przypomniał. Wspominałem, że przez pierwszy semestr się obijałem, a w zasadzie uczyłem się metodą z liceum (jak chyba wszyscy zresztą, tylko oni mieli o wiele większy talent do nauki) przez co ludzie odbierali mnie jako osobę taką jak oni, czyli aby zdać (i wtedy tylko tyle chciałem). Po pierwszym semestrze stwierdziłem, że nie dam rady tego tak ciągnąć i żal mi dupę ścisnął, że miałbym płacić 7000 zł za warunek. Zablokowałem sobie komputer i zacząłem poświęcać cały dzień na naukę. Reakcje były naprawdę różnorodne, wiele osób stwierdziło, że oszalałem, niektórzy wprost mówili, że coś mi się po+ z głową, nie brakowało też docinek i żartów na mój temat. A ja tak naprawdę tylko wypełniałem swoje obowiązki