23 Lip 2015, Czw 12:50, PID: 455314
Szary Cezary, miałem trochę podobnie, ja musiałem wysłuchiwać hymnów pochwalnych na temat wszystkich dzieci znajomych rodziców jakie toczyły się w trakcie spotkań przy grillu. Dla mnie to było przykre o tyle, że dodatkowo moich rodziców nie mogę nazwać niestety cudownymi i gdy ktoś z tych znajomych pytał o mnie, to moi rodzice ściszali głos, a jedyne co mogłem wychwycić to powtarzające się:nic mu się nie poprawia i bez zmian, to ci obcy w sumie ludzie starali się znaleźć we mnie jakieś pozytywy, których nie widzieli moi rodzice, a przecież o mnie też się dało wtedy powiedzieć naprawdę dużo dobrego jak patrzę teraz na siebie sprzed kilku lat z dzisiejszej perspektywy.
Niestety skutek jest taki, że teraz ciągle porównuję się z kim się da i nawet jeżeli jest obiektywnie dobrze ja czuję, że samo dobrze nie wystarczy, że to dobrze to nigdy nie jest wystarczająco dobrze, bo zawsze ktoś jest lepszy a kiedy nadeszły trudne czasy samodzielności, to jest już w ogóle ciężko. A, najbardziej denerwuje mnie wmawianie mi, przez moich rodziców, że nikt nie jest naprawdę szczęśliwy, że widzę tylko obrazki z życia innych ludzi, kompletnie się z tym nie zgadzam. Smutna prawda jest taka, że wielu ludzi jest szczęśliwych, a na pewno wśród moich rówieśników.
Nie mogę zrozumieć ludzi, którzy nie zazdroszczą, to przykre, ale nie rozumiem ich, taka jest moja mentalność i wyrosłem na nieprzeciętnie zazdrosnego człowieka, ale na plus jest to, że nie okazuję tej mojej zazdrości tym, którym zazdroszczę.
Pewnie tak, ja niestety za bardzo koncentruję się na innych ludziach, a za mało na sobie, taki mam charakter i gdybym mógł wybrać, to wolałbym właśnie tych ludzi nie potrzebować i być samotnikiem, niestety na razie jest inaczej.
Niestety skutek jest taki, że teraz ciągle porównuję się z kim się da i nawet jeżeli jest obiektywnie dobrze ja czuję, że samo dobrze nie wystarczy, że to dobrze to nigdy nie jest wystarczająco dobrze, bo zawsze ktoś jest lepszy a kiedy nadeszły trudne czasy samodzielności, to jest już w ogóle ciężko. A, najbardziej denerwuje mnie wmawianie mi, przez moich rodziców, że nikt nie jest naprawdę szczęśliwy, że widzę tylko obrazki z życia innych ludzi, kompletnie się z tym nie zgadzam. Smutna prawda jest taka, że wielu ludzi jest szczęśliwych, a na pewno wśród moich rówieśników.
Nie mogę zrozumieć ludzi, którzy nie zazdroszczą, to przykre, ale nie rozumiem ich, taka jest moja mentalność i wyrosłem na nieprzeciętnie zazdrosnego człowieka, ale na plus jest to, że nie okazuję tej mojej zazdrości tym, którym zazdroszczę.
Cytat:[Tutaj zależy według mnie od charakteru i preferencji danego człowieka, od jego priorytetów. Jeśli ktoś nie lubi towarzystwa innych, bardziej ceni pieniądze i sukces zawodowy - to może być szczęśliwy nawet samotny. A jeśli ktoś nie potrafi żyć samotnie, to będzie go ta samotność męczyć.
Pewnie tak, ja niestety za bardzo koncentruję się na innych ludziach, a za mało na sobie, taki mam charakter i gdybym mógł wybrać, to wolałbym właśnie tych ludzi nie potrzebować i być samotnikiem, niestety na razie jest inaczej.