27 Cze 2015, Sob 14:18, PID: 450220
Joanna95 napisał(a):nataria, mialam bardzo podobnie jak Ty teraz. Podczas depresji gdy nie było nikogo kto zapewniłby mi poczucie bezpieczeństwa, zaczęłam mieć takie sytuacje. Nie tylko z powodu braku poczucia bezpieczeństwa ale również moich zainteresowań. Gdy nawiedzały mnie ponure myśli, zagłębiałam się w różne informacje na temat zjawisk paranormalnych i rzeczy niedobrych typu demony, piekło szatany i upadłe anioły . Od dziecka byłam bardzo wierząca, więc do obaw przed demonami doszły obawy przed samym Bogiem. Gdy była burza, bałam się i płakałam, ponieważ nawiedzały mnie myśli o jego gniewie. Miałam wrażenie, że mnie ukarze tak samo jak moją rodzinę, a dlaczego? Bo podczas moich załamań nerwowych trochę źle mówiłam o Bogu. Nie tylko w nocy ale i w dzien miałam wrażenie, że ktoś mnie obserwuje i napewno nie był to ktoś dobry. Czułam obecność duchów/demonów, miałam wrażenie że mnie skrzywdzą. Bałam się ciemności gdyż pojawiały się przy niej natrętne myśli przedstawiające straszne twarze pojawiające się nagle przede mną. Nawiedzały mnie koszmary, w myślach rozmawiałam z wymyślonym upadłym aniołem. Miałam również myśli samobójcze, jednak wtedy widziałam dobrego anioła mówiącego, że jeszcze nie czas, lub upadłego mówiącego że jeszcze muszę cierpieć bo nie jestem gotowa. Miałam wrażenie, że gdy dostanę zawału serca z powodu jego bólu (stres), to będzie znak, że mnie dopadli. W nocy gdy przez sen rzucałam się w łóżku i nabywałam siniaków, myślałam że to "oni" próbowali mnie skrzywdzić. Nie wiem czy był to dobry sposób, ale zagłębiłam się bardziej w te dobre zjawiska, typu anioły i pozytywne myśli. Uwierzyłam że mam jakąś tam moc dzięki, której mogę odpędzic te demony. Głównie koncentracja na miłości i "światłu", które rozciągałam na całe mieszkanie aby "chronić" mnie i moich domowników, dawaly mi jakiś rodzaj spokoju. Nawet doszło do tego, że myślałam o sobie jako o aniele, którego zesłano na ten świat za coś co zrobiłam po tamtej stronie
Jednak najbardziej mi pomogło pozbycie się przekonań religijnych. Zaczęlam czytać filozoficzne książki i koncentrować się na psychologii społecznej. Dużo rozmyślałam i odpowiadałam sobie na pytania, a wszystko starałam się wytłumaczyć logicznie. Mam wrażenie, że im więcej wiesz tym mniej się boisz.
W skrócie, na obawy z powodu wiary w złe rzeczy odpowiedziałam wiarą w dobre rzeczy a później stopniowo zmniejszałam swoją wiarę w jakiekolwiek religijne sprawy. Prawdziwe odrzucenie wierzeń religijnych bardzo pomaga. Jednak u mnie poszło to w skrajność i teraz gardzę wszystkim co religijne bo kojarzy mi się to z bojaźliwością i niezrozumieniem (dużo czytałam o historii kościoła, to również pomogło mi przestać wierzyć w to co nauczano).
Na wszystko potrzebowałam czasu, jednak to i tak było ryzykowne ponieważ mogłam przez to jeszcze bardziej namieszać w glowie. Dużo mi pomogło opowiadanie o tym osobie zaufanej, która nie oceniała tylko słuchała. Wtedy można wyrzucić swój strach. Mówiąc o lękach możesz na nie spojrzeć. Ja najczęściej czułam przy tym, że wygaduję głupoty i sama nie wierzyłam w to co mówię. Dzięki temu strach nie był taki silny, ponieważ wiedziałam, że to tylko mój wymysł. Ciemności nadal się boję, niedługo będę miała okazje sprawdzić czy wciąż posiadam te lęki (po długiej przerwie znów będę spać sama w domu)
Jednakże to co piszę to tylko moje doświadczenia z którymi sobie radziłam. Tak więc nie muszą być prawidłowe.
Tak czy inaczej rozmawiaj z psychiatrą nie tylko o problemach teraźniejszych. Moźe problem tkwi w przeszłości, która jest przyczyną Twoich uzależnień i natrętnych myśli.
Może nnie warto zastanawiać się czy to chroba czy też nie. Zaakceptowanie problemów jako choroby psychicznej jest według mnie zatrzymaniem się z powodu tejże akceptacji. Często gdy ktoś myśli, że jest chory traktuje swoje objawy za jeszcze poważniejsze niż wcześniej a wtedy moim zdaniem trudniej jest sobie z nimi radzić. Możliwe, że zależy to od osoby i sytuacji, jednak uważam że problemu nie można bagatelizować ale również nie powinno się go zwiększać, zmniejszając przy tym poczucie własnej siły w walce z tym problemem. Nie dawaj się, staraj się nie traktować poważnie tych demonów, uważaj je za coś małego i nic nie znaczącego, że jesteś silniejsza a później pozbądź się myśli o nich, ponieważ one nie istnieją. Piekło istniej tylko w naszych myślach, tak samo jak niebo. Pomocne jest myślenie, że nie istnieją rzeczy nadprzyrodzone, wszystko jest zwyczajne nawet myśl, że mamy dusze a najważniejszy jest rozwój (wiem, wiem trochę się kłóci)
Mam wrażenie, źe masz depresje i przez jakieś doświadczenia z przeszłości nie czujesz się bezpiecznie. Najczęściej powodem są rodzice, którzy go nie zapewnili jeśli chodzi o bezpieczeństwo na poziomie emocjonalnym. Albo tak często się Tobą opiekowali, że teraz będąc oddalona od ich "opieki" czujesz się zagubiona. Tak czy inaczej przeszłość może być kluczem do Twoich lęków.
Żeby nie było, że stałam się całkowicie niewierząca. Akceptuję istnienie Boga jednak nie jako istote, lecz wszystko co nas otacza. Skoro jest wszystkim to jest też mną, dlatego nie będę się do niego modlić lecz sama działać aby osiągnąć swój cel, nie krzywdząc przy tym tak wielu ludzi (zawsze kogoś krzywdzimy, ponieważ nie ma ani dobrych ani złych, wszystko jest połączone, jedno nie może żyć bez drugiego, dlatego nie ma skrajności jest tylko odpowiedzialność, konsekwencje, a przynajmniej w moim odczuciu). Teraz dla mnie modlenie się do Boga jest jak pisanie do mikołaja aby dał nam to czego chcemy. Modlenie samo w sobie nie jest złe, po prostu ważne są pozytywne myśli a nie formułki i prośby oraz strach, który tak bardzo nas ogranicza. Dobra, koniec z przekonaniami, znów się rozpisałam. Przepraszam jeśli kogoś tym urażę, wiadamo każdy ma swoje przekonania a ja zawsze mogę się mylić
Odpowiem, przynajmniej jak ja to widzę. Nie masz urojeń, po prostu za bardzo wierzysz w to co widzisz i masz problemy, które trzeba rozwiązać. Pamiętaj, że Twoje sny, myśli, wizje i wyobraźnia manifestują to z czym aktualnie masz problemy. Niekoniecznie dosłownie ale jednak.
Przypomniałaś mi, że muszę opowiedzieć o tych przeżyciach psychologowi (niedługo pierwsza wizyta). To dość ważna sprawa, ciekawi mnie co mi odpowie na to wszystko
Życzę Tobie powodzenia, mam nadzieję że pozbędziemy yyysz się tych lęków, wiem jakie potrafią być uciążliwe.
Czesc dziękuję pieknie za odpowiedź fajnie ze moglas to z siebie wyrzucic
Widzisz u mnie porzucenie religii nic nie da bo zrobilam to i duchy sa wlasnie za to karą, kiedys nie sluchalam nawet muzyki gdyz uwazam ja za wytwor szatana ogolnie bylam bardzo oddana religii ktora sama stworzylam ze zlepkow urojen i ich nie potrafie sie pozbyc w nie akurat wierze w 100% w kazdym filmie do teraz widze ukryty spisek majacy porzerac ludziom dusze.
Skonczylam z praktykowaniem tej swojej religii jednak nie potrafir sie pozbyc przekonaniu o jej prawdziwosci i stad ta kara w postaci demonow
Depresji nie mam juz dawno wrecz przeciwnie potrafie smiac sie godzine ze slabego zartu i jestem az nadto aktywna a psycholog po kilkumiesiecznych wizytach uznal ze w moim przyladku przyczyna nie jest zadna trauma ani zaniedbania rodzicow a mozg.
Mam nadzieje ze u Ciebie juz leki pokonane na zawsze i dasz rade