08 Lut 2015, Nie 23:23, PID: 432998
Ta "choroba genetyczna" nazywa się po prostu "głęboko zranione serce".Nigdy nie uwierzyłem w dziedziczenie lęków -nabywa się je w procesie wychowania.Znerwicowani rodzice wychowają znerwicowane dzieci.Ja całe dzieciństwo myślałem tak: dlaczego ja jestem taki popier... a oni (rodzina) tacy normalni.Dziś wiem i już to widzę,że to z nimi było coś nie tak i tylko ten najmłodszy to sygnalizował wyraziście.A na zewnątrz taka fajna porządna dobrze prezentująca się rodzinka.Tego nie da się zobaczyć kiedy się w tym tkwi-najciemniej jest pod latarnią.Ale mozna sobie zrobic testy na bycie dzieckiem z dysfunkcyjnej rodziny.Polecam stronę www.rozwinacskrzydla.pl
Tkwić w przekonaniu że to sprawa genów to zaniechać własnego rozwoju.Ja traktuję tą swoją kruchość raczej jako dany mi od Boga bat na dup*e który zmusza mnie do nieustannego rozwoju.Zresztą polecam wykłady ojca Augustyna Pelanowskiego.Tam znalazłem dużo dla siebie.
Tkwić w przekonaniu że to sprawa genów to zaniechać własnego rozwoju.Ja traktuję tą swoją kruchość raczej jako dany mi od Boga bat na dup*e który zmusza mnie do nieustannego rozwoju.Zresztą polecam wykłady ojca Augustyna Pelanowskiego.Tam znalazłem dużo dla siebie.