17 Sty 2015, Sob 15:29, PID: 430436
moim zdaniem związek nikogo nie uleczy, poza nielicznymi wyjątkami. A nawet jak uleczy to niech wam tylko zabiorą kogoś komu to zawdzięczacie i znajdziecie się niżej niż byliście.
ja pierw musiałem wziąć się za siebie bo inaczej nic z tego nie wychodziło. A wziąłem się za siebie właśnie poprzez próbowanie. Dopiero gdy troche się ogarnąłem to się udało. Z moich obserwacji wynika że to prawie zawsze kobiety mogą sobie pozwolić na to by nad sobą nie pracować i niewielkim wysiłkiem kogoś zdobyć.
a jak to było ze mną: spotykałem się z ósmą z kolei dziewczyną w przeciągu około roku za pośrednictwem portali randkowych. Umiałem już dobrze radzić sobie w kontaktach 1 na 1. Poprzednie dziewczyny albo mnie nie chciały, albo ja ich nie chciałem bo były brzydkie. Z wyjątkiem siódmej, bo z tą to się dogadywałem bardzo dobrze i do tego oboje się ku sobie skłanialiśmy. Ale była nieco psychiczna. Manipulatorka i księżniczka typu zdobywaj mnie a ja sobie pomarudzę. Rozwalała mi resztki stworzonej pewności siebie więc uciekłem z tej relacji na rzecz obecnej dziewczyny.
no więc dobra, było to tak że stawiłem się na spotkanie, patrze idzie dziewczyna szczuplutka i ładnej budowy ciała, wysoka, ale z twarzy przeciętna no i nos jakiś taki brzydki. Jak sobie pogadaliśmy dłużej to nagle stwierdziłem że mi się ona podoba. Widziałem że zaczyna na mnie "lecieć" bo jej mowa ciała wręcz o tym wrzeszczała. Potem spotkaliśmy się kolejne razy i tak gdzieś na czwartym czy piątym zbliżaliśmy się do siebie. Po niecałym miesiącu ona zapytała mnie czy to koleżeństwo czy związek. Ja na to że myślę że związek. No i sobie zostaliśmy razem. Mi coś odwaliło potem i po tygodniu razem powiedziałem jej że ją kocham na co ona sztywniała i wydukała "to słodkie". UWAGA dla wszystkich bo omal przez to nie skończyłem w friend zone. NIGDY nie nalezy za wcześnie mówić o uczuciach. Nasz związek potem przypominał spory czas jakąś przyjaźń tak długo że zaczynałem się zastanawiać czy to tak powinno wyglądać ale w końcu było trochę namiętności. Obecnie jest to w większości przyjaźń z małą domieszką namiętności, nad czym ubolewam ale wiem że dziewczyna kocha i jest za mną, bo to widać. A razem jesteśmy prawie półtorej roku.
ja pierw musiałem wziąć się za siebie bo inaczej nic z tego nie wychodziło. A wziąłem się za siebie właśnie poprzez próbowanie. Dopiero gdy troche się ogarnąłem to się udało. Z moich obserwacji wynika że to prawie zawsze kobiety mogą sobie pozwolić na to by nad sobą nie pracować i niewielkim wysiłkiem kogoś zdobyć.
a jak to było ze mną: spotykałem się z ósmą z kolei dziewczyną w przeciągu około roku za pośrednictwem portali randkowych. Umiałem już dobrze radzić sobie w kontaktach 1 na 1. Poprzednie dziewczyny albo mnie nie chciały, albo ja ich nie chciałem bo były brzydkie. Z wyjątkiem siódmej, bo z tą to się dogadywałem bardzo dobrze i do tego oboje się ku sobie skłanialiśmy. Ale była nieco psychiczna. Manipulatorka i księżniczka typu zdobywaj mnie a ja sobie pomarudzę. Rozwalała mi resztki stworzonej pewności siebie więc uciekłem z tej relacji na rzecz obecnej dziewczyny.
no więc dobra, było to tak że stawiłem się na spotkanie, patrze idzie dziewczyna szczuplutka i ładnej budowy ciała, wysoka, ale z twarzy przeciętna no i nos jakiś taki brzydki. Jak sobie pogadaliśmy dłużej to nagle stwierdziłem że mi się ona podoba. Widziałem że zaczyna na mnie "lecieć" bo jej mowa ciała wręcz o tym wrzeszczała. Potem spotkaliśmy się kolejne razy i tak gdzieś na czwartym czy piątym zbliżaliśmy się do siebie. Po niecałym miesiącu ona zapytała mnie czy to koleżeństwo czy związek. Ja na to że myślę że związek. No i sobie zostaliśmy razem. Mi coś odwaliło potem i po tygodniu razem powiedziałem jej że ją kocham na co ona sztywniała i wydukała "to słodkie". UWAGA dla wszystkich bo omal przez to nie skończyłem w friend zone. NIGDY nie nalezy za wcześnie mówić o uczuciach. Nasz związek potem przypominał spory czas jakąś przyjaźń tak długo że zaczynałem się zastanawiać czy to tak powinno wyglądać ale w końcu było trochę namiętności. Obecnie jest to w większości przyjaźń z małą domieszką namiętności, nad czym ubolewam ale wiem że dziewczyna kocha i jest za mną, bo to widać. A razem jesteśmy prawie półtorej roku.