25 Gru 2014, Czw 23:22, PID: 426582
Skąd ja to znam... Jestem jedynakiem, rodzice za mnie zawsze wszystko załatwiali, wyręczali, nie musiałem nic robić, nie miałem żadnych obowiązków. W szkole miewałem podobne sytuacje do których opisujesz. Miałem też inne, których nie miał nikt z moich szkolnych znajomych (płci męskiej, ale chodziłem akurat do takiej szkoły gdzie facetów było 95%) czyli obsługa narzędzi roboczych typu wiertarka czy młotek (tak, nie umiem nawet prosto wbić gwoździa ), mało tego, gdy na praktykach w szkole mieliśmy coś zrobić na zewnątrz, nie umiałem nawet trzymać łopaty Po prostu nigdy wcześniej nie musiałem tego robić.
Dodatkowo wszystko napędza strach przed popełnieniem błędu i tego co ktoś sobie wtedy o nas pomyśli (niska samoocena), a gdy się popełni ten błąd, jeszcze bardziej się denerwujemy, błędne koło.
Myślę, że po części przyczyną tego jest to, że rodzice we wszystkim nas wyręczając nie dali nam po prostu nigdy okazji uczyć się na błędach. Nie mieliśmy okazji spróbować sami wykonać wielu (nawet prostych) czynności, bo zawsze ktoś to robił za nas. Przez to czasem łapię się na tym, że czuję się jakbym był w jakiś sposób "upośledzony" (chodź nigdy nikt nie stwierdził u mnie żadnych zaburzeń rozwoju). Jakbym zawsze musiał potrzebować jakiegoś opiekuna który coś zrobi za mnie, co mógłbym równie dobrze zrobić sam.
Natomiast druga przyczyna, to myślę że jest to, o czym napisał powyżej ananas filozoficzny, czyli ktoś nam przez całe życie pokazywał, że sobie z czymś nie poradzimy, i trzeba to zrobić za nas. To się podświadomie wryło w psychikę...
W ramach pocieszenia mogę powiedzieć, że z biegiem lat trochę to słabnie. Tzn. tak jakby się nabiera doświadczenia w wielu codziennych sprawach, i metodą prób i błędów się ich uczy. Tylko warunek jest taki, że musisz się sama wystawiać na te doświadczenia i próbować...
Dodatkowo wszystko napędza strach przed popełnieniem błędu i tego co ktoś sobie wtedy o nas pomyśli (niska samoocena), a gdy się popełni ten błąd, jeszcze bardziej się denerwujemy, błędne koło.
Myślę, że po części przyczyną tego jest to, że rodzice we wszystkim nas wyręczając nie dali nam po prostu nigdy okazji uczyć się na błędach. Nie mieliśmy okazji spróbować sami wykonać wielu (nawet prostych) czynności, bo zawsze ktoś to robił za nas. Przez to czasem łapię się na tym, że czuję się jakbym był w jakiś sposób "upośledzony" (chodź nigdy nikt nie stwierdził u mnie żadnych zaburzeń rozwoju). Jakbym zawsze musiał potrzebować jakiegoś opiekuna który coś zrobi za mnie, co mógłbym równie dobrze zrobić sam.
Natomiast druga przyczyna, to myślę że jest to, o czym napisał powyżej ananas filozoficzny, czyli ktoś nam przez całe życie pokazywał, że sobie z czymś nie poradzimy, i trzeba to zrobić za nas. To się podświadomie wryło w psychikę...
W ramach pocieszenia mogę powiedzieć, że z biegiem lat trochę to słabnie. Tzn. tak jakby się nabiera doświadczenia w wielu codziennych sprawach, i metodą prób i błędów się ich uczy. Tylko warunek jest taki, że musisz się sama wystawiać na te doświadczenia i próbować...