17 Paź 2014, Pią 1:55, PID: 416354
Termin "fobia społeczna" poznałem dopiero w wieku 32 lat. W moim przypadku była to niesamowita ulga, katharsis nawet bym powiedział. Jak czytałem na Wikipedii definicję socjofobii płakałem jak dzieciak, no nomalnie pisali o mnie, tylko zdjęcia brakowało.
Wreszcie przestałem się czuć hmm... winny. Tego np., że jeszcze nie mam żony, dzieci, ba, nigdy nawet nie miałem dziewczyny. Oczywiście prawie wszyscy znajomi (przyjaciół brak) wręcz odwrotnie.
Przestałem się czuć winny wielu innych rzeczy, tych które tym bez socjofobii przychodzą z łatwością, a mi sprawiają tyle kłopotu. To nie ja jestem winien, jestem po prostu chory. Ta świadomość bardzo mi pomogła, szkoda że tak późno się dowiedziałem.
Wreszcie przestałem się czuć hmm... winny. Tego np., że jeszcze nie mam żony, dzieci, ba, nigdy nawet nie miałem dziewczyny. Oczywiście prawie wszyscy znajomi (przyjaciół brak) wręcz odwrotnie.
Przestałem się czuć winny wielu innych rzeczy, tych które tym bez socjofobii przychodzą z łatwością, a mi sprawiają tyle kłopotu. To nie ja jestem winien, jestem po prostu chory. Ta świadomość bardzo mi pomogła, szkoda że tak późno się dowiedziałem.