14 Wrz 2014, Nie 13:42, PID: 411134
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 14 Wrz 2014, Nie 13:44 przez Luctucor.)
Nie chciałbym tu podważać opinii psychiatry, ale wydaje mi się to dość wątpliwe. Stan zakochania powiązany jest z wahaniem poziomu bardzo wielu hormonów i neuroprzekaźników, a także specyficznych białek i tworzeniem nowych połączeń w mózgu. Działanie leku musiałoby być bardzo wszechstronne, żeby pomóc. Tak jak nie ma skutecznych leków na alkoholizm tak nie ma według mnie skutecznych leków na zakochanie, które również jest rodzajem uzależnienia. Mogę przypuszczać, że to "leczenie" polegałoby na zmniejszeniu popędu seksualnego oraz pozbycie się epizodów depresyjnych (miłość przypomina trochę cyklofrenię, naprzemienne stany euforyczne i depresyjne, wyeliminowanie depresji mogłoby być całkiem przyjemne). SSRI wydaje się być tutaj dobrym rozwiązaniem, ale nie można tego nazwać skutecznym leczeniem, prędzej objawowym.
Swoją drogą, nieodwzajemniona miłość była kiedyś na liście chorób i nie rozumiem z jakiego powodu została z niej zdjęta.
Swoją drogą, nieodwzajemniona miłość była kiedyś na liście chorób i nie rozumiem z jakiego powodu została z niej zdjęta.