22 Lip 2014, Wto 14:52, PID: 404122
no zastanawiam się dlaczego jednych rzeczy wolno się uczyć np. iść na kurs asertywności, a wyrabianie pewności siebie, to już udawanie kogoś kimś się nie jest, sztuczność?
analogia WinterShoadow jest o wiele lepsza niż moja - jeśli pójdę na siłownię pierwszy raz, to znaczy, że "udaję kulturystę", jestem "sztuczny"? What?
Czepiam się tego tak mocno, bo takie, błędne stawianie sprawy jest potencjalnie szkodliwe. Ktoś będzie pracował nad tą samooceną, czytał dużo książek, zrobi sobie kurs internetowy ze stand-upa, a fobia może wcale nie chcieć znikać.
Co do reszty twojego twoich postów, jeśli chodzi samoocenę i gdy ona jest problemem, to się zgadzam. Ale na takie tworzenie takiej prostej zależności samoocena -> pewność siebie, to już nie bardzo. A dokładniej, że terapia jakoś napompuje globalną samoocenę tak mocno i na stałe, że człowiek będzie się już czuć pewnie w każdej sytuacji i mu nawet zburzenie lękowe zniknie. (Terapia kokainą czy jak?). Zastanawiam się jak sobie wyobrażasz taką terapię pt. "pokochaj siebie".
analogia WinterShoadow jest o wiele lepsza niż moja - jeśli pójdę na siłownię pierwszy raz, to znaczy, że "udaję kulturystę", jestem "sztuczny"? What?
Czepiam się tego tak mocno, bo takie, błędne stawianie sprawy jest potencjalnie szkodliwe. Ktoś będzie pracował nad tą samooceną, czytał dużo książek, zrobi sobie kurs internetowy ze stand-upa, a fobia może wcale nie chcieć znikać.
Co do reszty twojego twoich postów, jeśli chodzi samoocenę i gdy ona jest problemem, to się zgadzam. Ale na takie tworzenie takiej prostej zależności samoocena -> pewność siebie, to już nie bardzo. A dokładniej, że terapia jakoś napompuje globalną samoocenę tak mocno i na stałe, że człowiek będzie się już czuć pewnie w każdej sytuacji i mu nawet zburzenie lękowe zniknie. (Terapia kokainą czy jak?). Zastanawiam się jak sobie wyobrażasz taką terapię pt. "pokochaj siebie".