19 Lut 2014, Śro 21:04, PID: 381590
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 19 Lut 2014, Śro 21:04 przez Pan Foka.)
Akurat ten przypadek bym odrzucił. Chodzi mi zwłaszcza o te Afirmacje Subliminalne™©®. Niestety, to nie działa, tak samo jak inne "przekazy podprogowe" (najsłynniejszy tego typu eksperyment był całkowicie sfabrykowany, nadal brak dowodów na skuteczność takich metod). Całość pachnie wyzyskiem osób, którym marzy się poprawa zerowym kosztem własnym, zupełnie jak magnetyczne pasy rzeźbiące brzuch podczas leżenia na kanapie. A nagrań relaksacyjnych masz multum i można z nich korzystać na wiele sposobów, nawet tuż przed samym wyzwaniem.
Samo słowo "afirmacja" kojarzy mi się przy tym z bezmyślnym praniem mózgu, ładowaniem do niego jakichś kolorowych, kształtnych, niekoniecznie prawdziwych ogólników, coś jak słynne "jesteś zwycięzcą i masz dużego członka". Nie zadziała, bo w to nie uwierzysz, zwłaszcza, gdy masz obniżoną samoocenę. Od właściwej strony podchodzą do tego techniki mindfulness, które polegają na zagłuszaniu myśli m.in. FAKTAMI, stale pilnując siebie. Tylko jest jedno "ale" - wymagają one działań behawioralnych, podczas których rzeczywiście będziemy mogli trenować. Tak jak nie zrobimy sześciopaka leżąc w wyrze, tak samo nie odmieni się nic magicznie od siedzenia w domu i słuchania rzekomego głosu lektora o podbitej częstotliwości, ale może się sprawdzi jako odstraszacz psów albo komarów.
edit: ale zakładanie drugiego takiego samego tematu, gdy pierwsza odpowiedź nie jest huraoptymistyczna zalatuje już zwyczajną reklamą.
dopisek: trochę minut między tymi tematami minęło.
Samo słowo "afirmacja" kojarzy mi się przy tym z bezmyślnym praniem mózgu, ładowaniem do niego jakichś kolorowych, kształtnych, niekoniecznie prawdziwych ogólników, coś jak słynne "jesteś zwycięzcą i masz dużego członka". Nie zadziała, bo w to nie uwierzysz, zwłaszcza, gdy masz obniżoną samoocenę. Od właściwej strony podchodzą do tego techniki mindfulness, które polegają na zagłuszaniu myśli m.in. FAKTAMI, stale pilnując siebie. Tylko jest jedno "ale" - wymagają one działań behawioralnych, podczas których rzeczywiście będziemy mogli trenować. Tak jak nie zrobimy sześciopaka leżąc w wyrze, tak samo nie odmieni się nic magicznie od siedzenia w domu i słuchania rzekomego głosu lektora o podbitej częstotliwości, ale może się sprawdzi jako odstraszacz psów albo komarów.
edit: ale zakładanie drugiego takiego samego tematu, gdy pierwsza odpowiedź nie jest huraoptymistyczna zalatuje już zwyczajną reklamą.
dopisek: trochę minut między tymi tematami minęło.