11 Lut 2014, Wto 16:16, PID: 380562
Co za różnica jak to nazwać, fobia, depresja, dwubiegunówka, osobowość unikająca.. to tylko etykietki i co to nam daje. Określamy coś jako defekt, dysfunkcję by wrogo nastawić się do pewnych przejawów własnej osoby i by to coś zwalczać. Taki stereotypowy schemat pokutuje w medycynie i kulturze. Zwalczanie i łagodzenie objawów w oderwaniu od całościowego człowieka i bez uwzględnienia szerokiego, kompleksowego i wieloaspektowego kontekstu, który suma-sumaru przekłada się na stan ludzkiego zdrowia lub cierpienia.
Ostatnio czytam książkę lekarza medycyny akademickiej, który po własnych kłopotach zdrowotnych (w tym mentalnych) przeszedł na system tzw. medycyny funkcjonalnej i przyznam, że to jego nowe podejście wygląda sensownie dla mnie ("Fix Your Broken Brain by Healing Your Body First" - Mark Hyman). Wynika z tego min taka refleksja, że w znakomitej większości przypadków w ok. 80% możemy sami wpływać na rozwój lub zanik rozmaitych problemów psychicznych/psychologicznych. Tak więc z dużymi szansami na powodzenie można (nawet samodzielnie) podejmować odpowiedzialność za swoje zdrowie umysłowe. Wydaje mi się, że taka postawa była by również znakomitym wsparciem dla jakiejkolwiek innej terapii z pomocą konwencjonalnych specjalistów.
Ostatnio czytam książkę lekarza medycyny akademickiej, który po własnych kłopotach zdrowotnych (w tym mentalnych) przeszedł na system tzw. medycyny funkcjonalnej i przyznam, że to jego nowe podejście wygląda sensownie dla mnie ("Fix Your Broken Brain by Healing Your Body First" - Mark Hyman). Wynika z tego min taka refleksja, że w znakomitej większości przypadków w ok. 80% możemy sami wpływać na rozwój lub zanik rozmaitych problemów psychicznych/psychologicznych. Tak więc z dużymi szansami na powodzenie można (nawet samodzielnie) podejmować odpowiedzialność za swoje zdrowie umysłowe. Wydaje mi się, że taka postawa była by również znakomitym wsparciem dla jakiejkolwiek innej terapii z pomocą konwencjonalnych specjalistów.