07 Sty 2014, Wto 20:13, PID: 375678
Ja tam ucieczki ze szkoły zacząłem już w podstawówce, kiedy wiedziałem, że w tej szkole czeka mnie piekło z "kolegami" z klasy, bardzo często ta niechęć pójścia do szkoły przeradzała się w ból brzucha dzięki któremu rodzice pozwalali mi zostać w domu. Przez to wypracowałem sobie mechanizm, że jeśli się czegoś boje, to nie ma sensu z tym walczyć, lepiej jest iść na łatwiznę i zwiać. W gimnazjum była podobna sytuacja, z tym, że tutaj zaczęły się już samowolne wagary bez informowania rodziców. A to mi się nie chciało, a to trudny sprawdzian, który i tak później musiałem napisać i ucieczka nic nie pomogła. No a w liceum to już się muszę pochwalić najsłabszą frekwencją w całej klasie, nie mam już żadnych oporów przed opuszczaniem lekcji, normalnie czuje się znudzony to wracam do domu. Rodzice się już z tym pogodzili, teraz nie mają wiele do powiedzenia bo jestem pełnoletni.