17 Gru 2013, Wto 15:19, PID: 373264
Witam. Tez dodam coś od siebie. Od października zaczełam zupełnie nowe życie. Zaczęłam studia, mieszkam w akademiku( o dziwo nadal tu jestem i jakoś żyję, nawet nie jest mi tu tak źle- 1 piętro, jest spokój) , w pokoju nieimprezowe koleżanki, wiec zadni nowi ludzie nas nie nawiedzaja co chwilę. W nowym miescie nikogo znajomego z liceum- mnie ten fakt bardzo cieszy, swobodniej się czuję, z obcymi przecież nie trzeba rozmawiać, lub raczej unikać ich. Takze mozna powiedziec ze zaczęłam od poczatku. I co prawda czuję ze kolezanki z pokoju drazni moja niekontaktowość, częstciej sie z niej śmieją - i tu sama z siebie mam niezłą radochę z tego powodu, uczę sie dystansu do siebie. Kolezanka z pokoju jest w mojej grupie na studiach także nie tzreab było do nikogo na siłę sie wkrecać zeby nie być sama. Czując sie pewniej już nawet sama do ludzi zagadywałam. I nieważne że teraz fobia mówi mi że chce dać o sobie znaki, ważne że czułam sie choć przez moment normalna, inni pewnie myślą że jestem. Ot taki psikus z tym wszystkim ze się tak złożyło. Głupi to ma szczęście