28 Wrz 2013, Sob 23:26, PID: 365321
Ja nie mam problemów z gadaniem o muzyce, głównie dlatego że ją bardzo lubię, a co za tym idzie mam sporą wiedzę na jej temat. Strasznie lubię klimaty rocka alternatywnego, indie rocka itd., niektórym mocniejszym zespołom typu punk, hardcore czy metal też nie mówię nie. A dobrych kapel w tę deseń, nie mówiąc już o utworach jest odddddd..... groma . Kiedyś w czasach gimnazjalnych może miałem z tym problem, bo byłem mało wkręcony i na pytaniu co słucham zawsze się zacinałem, mówiąc coś w tylu: "lubię Linkin Park, The Rasmus i... yyyy, ten no... no takie tam podobne zespoły". Teraz to bym musiał wymieniać, że dnia by brakło. Swoją drogą oczywiście znam wokalistów, nazwy płyt itp. lubianych artystów, ale po pierwsze nie wszystkich, po drugie to ma dla mnie drugorzędne znaczenie i często mi się zwyczajnie miesza, zapomina itd. Np. nigdy nie pamiętam jak się nazywa wokalista The Verve, chociaż uwielbiam ten zespół od lat, ale po prostu jakoś zawsze mi to z głowy wylatuje, tyle razy już sobie przypominałem sprawdzając w necie, a potem i tak zapominam :-D .
Tak w ogóle to muzyka sporo mi pomaga w życiu, wprawia mnie w lepszy nastrój, pozwala się odstresować. Może być również dobrym tematem do rozmowy. Lubię też czasem idąc ulicom puścić sobie muzyczkę z komórki, nie krępuję mnie że słyszą to mijający mnie ludzie, to dodaje mi pewności siebie i jest taką moja alternatywą dla młodzieży ciągle puszczającej na ulicy hip-hop. Słucham co lubię i mam gdzieś że ktoś może pomyśleć że np. słuchanie My Chemical Romance jest lamerskie albo że Kings Of Leon są już "niemodni". Raz zdarzyło mi się nawet słuchać Marilyna Mansona przechodząc koło Kościoła, akurat w tym samym momencie ludzie wychodzili ze mszy
Tak w ogóle to muzyka sporo mi pomaga w życiu, wprawia mnie w lepszy nastrój, pozwala się odstresować. Może być również dobrym tematem do rozmowy. Lubię też czasem idąc ulicom puścić sobie muzyczkę z komórki, nie krępuję mnie że słyszą to mijający mnie ludzie, to dodaje mi pewności siebie i jest taką moja alternatywą dla młodzieży ciągle puszczającej na ulicy hip-hop. Słucham co lubię i mam gdzieś że ktoś może pomyśleć że np. słuchanie My Chemical Romance jest lamerskie albo że Kings Of Leon są już "niemodni". Raz zdarzyło mi się nawet słuchać Marilyna Mansona przechodząc koło Kościoła, akurat w tym samym momencie ludzie wychodzili ze mszy