23 Wrz 2013, Pon 15:41, PID: 364910
Avalain
Obawiam sie efektow zewnetrznych napadu paniki. Innymi slowy, mdli mnie na sama mysl o trzesacych sie dloniach, zalamujacym sie jezyku czy galaretowatych nogach. Jak na fobika przystalo mocno koncentruje sie na moim ciele i jego reakcjach, zachowanie fizycznego pozoru normalnosci to obsesja. Przy tablicy mam poprostu wrazenie ze jestem duzo blizej niekontrolowanego ataku paniki niz w innej sytuacji.
Obawiam sie za daleko juz zaszlem (a moze pewien ojczym za daleko zaszedl ) i ze moja fobia (nerwica?) to juz nie jest kwestia zwyklego obycia z ludzmi.
-------------------------
Btw, dzisiejszy dzien to porazka. Mialem w czasie lekcji kilkunastosekundowy atak paniki (musialem wygladac jak hardcorowy alkoholik z 50 letnim stazem na kacu, haha), atak tak jakos z niczego. Pierwszy taki w tym roku (kalendarzowym), czuje sie wiec... hmm, upokorzony (przez moja nerwice, of course).
Ogolnie caly dzien czulem sie calkiem calkiem (znudzony i przybity bylem tylko). Potem tez bylo okej, choc momentami (siedzac w lawce) czulem sie troche niepewnie (bez zadnego powodu, bez zadnych objawow; samo uczucie). I tak czas lecial i lecial, az nagle wstalem i polazlem na poczatek klasy (pierwsza lawka) podpisac jakas liste ktorej nie podpisalem wczesniej. Nikt mi nie kazal jej podpisac, sam uznalem ze trzeba podpisac (dlaczego nie poczekalem na koniec lekcji?!).
Jak szedlem podpisac to czulem sie normalnie, choc znowu pojawilo sie to uczucie niepewnosci. W trakcie podpisywania nie mialem zadnych fizycznych objawow ataku (pocenie, trzesace rece, serce jak po 50 red bullach, nothing), ale juz mialem rosnace eksponencjalnie poczucie ze popelnilem blad, ze zaraz zacznie sie jazda. I rzeczywiscie tak bylo, droga powrotna (kilka lawek) to byla droga naznaczona atakiem paniki (alkoholik, robocop, whatever; zalosnie musialo to wygladac).
Czuje sie wiec troche zazenowany samym soba. Po pierwsze, nic nie zapowiadalo ze dzisiaj bedzie jakis problem. Po drugie, kolejny juz raz okazuje sie ze z moimi atakami paniki nigdy nic nie wiadomo; za pierwszym razem, za drugim razem, za trzecim razem nie bedzie jazdy podczas wykonywania danej czynnosci, za 23 razem bedzie atak, a za 24 znowu moze byc relatywnie spokojnie
En fin, jesli chodzi o dzisiaj to wyszlem troche na czubka. Przynajmniej w oczach tych ktorzy zwrocili uwage na ten maly epizod W moich wlasnych takze; stary, abstrahujac od tego ze sfrajerzyles, to jest naprawde dupnie z toba
Cytat:Rozumiem więc, że obawiasz się samej obawy, że przejawisz strach i wszyscy się dowiedzą o Twoim przypadku?
Obawiam sie efektow zewnetrznych napadu paniki. Innymi slowy, mdli mnie na sama mysl o trzesacych sie dloniach, zalamujacym sie jezyku czy galaretowatych nogach. Jak na fobika przystalo mocno koncentruje sie na moim ciele i jego reakcjach, zachowanie fizycznego pozoru normalnosci to obsesja. Przy tablicy mam poprostu wrazenie ze jestem duzo blizej niekontrolowanego ataku paniki niz w innej sytuacji.
Cytat:Nie przejmuj się, każdy z nas, w mniejszym lub większym stopniu, nawet ludzie bez fobii, obawiają się wystąpień. To się nazywa tremaNo tak, tyle ze nie kazdy w kryzysowych sytuacjach trzesie sie jak alkoholik z 50 letnim stazem Osobiscie podpialbym moje problemy pod nerwice ogolnie a nie sama fobie, bo na poczatku moich problemow z fobia nie mialem takich napadow lekow. Napadow ktore czasami pojawiaja sie jakby znikad.
Cytat:Brzmi to dla mnie jakby nauczyciel/wykładowca zauważył Twoje skrępowanie i swym znanym sposobem starał się ją w Tobie przełamać poprzez częstsze branie Cię do tablicy, abyś się oswoił.Zebys dobrze zrozumial moja sytuacje, skrempowany w pewnych sytuacjach to sie czul fobik L02B03W1990 nowicjusz. Fobik L02B03W1990 weteran poprostu ma atak paniki, jakby go ktos pradem razil.
Cytat:W tym wypadku podszedłbym do wykładowcy po zajęciach i starał się wytłumaczyć swój punkt widzenia. Jednak tak, aby nie podejrzewał Cię o wymiganie się z obowiązków ucznia/studentaWiesz, zastanawiam sie nad tym. Tyle ze nie bardzo wiem jak mam powiedziac panie, nie bierz mnie do tablicy bo fobik jestem by nie zabrzmialo zalosnie. A po dzisiejszym niespodziewanym ataku (pierwszy od prawie roku) w ogole nie mam humoru do niczego.
Cytat:Rodzina też podeszła do Twojego problemu po macoszemu. Nie bądź "nienormalny i weź się w garść". Terapia szokowa niestety nie działa na wszystkich.Rodzina (kilka osob w zamysle) to duze slowo w moim przypadu, ale faktycznie... jak na chorobliwie nadopiekuncza mame, az dziw bierze ze w tamtym okresie wiecej uwagi poswiecila nocnym imprezom niz mojej metamorfozie in minus
Cytat:Nie wiem na jak widzisz to możliwe, ale podejrzewam że przebywanie z ludźmi, przyjaciółmi, wspólne wyjścia, rozmowy i wypady sprawiłyby że wyzbyłbyś się tego całego skrępowania. Widzę, że nie jesteś biboszem, jednak to nie powinno stanowić problemu z Twoim przychodzeniem na zaproszenia. Nawet jeśli nie pijesz, staraj się wkręcić w towarzystwo.Generalnie zgodze sie z tym ze jak L02B03W1990 fobik mial znajomych i chadzal na imprezy to L02B03W1990 byl (na pierwszy rzut oka) troche mniejszym fobikiem (wyjatkiem jest okres 08-09). Ale dalej byl fobikiem, dalej byl strasznie ograniczony zyciowo.
Obawiam sie za daleko juz zaszlem (a moze pewien ojczym za daleko zaszedl ) i ze moja fobia (nerwica?) to juz nie jest kwestia zwyklego obycia z ludzmi.
-------------------------
Btw, dzisiejszy dzien to porazka. Mialem w czasie lekcji kilkunastosekundowy atak paniki (musialem wygladac jak hardcorowy alkoholik z 50 letnim stazem na kacu, haha), atak tak jakos z niczego. Pierwszy taki w tym roku (kalendarzowym), czuje sie wiec... hmm, upokorzony (przez moja nerwice, of course).
Ogolnie caly dzien czulem sie calkiem calkiem (znudzony i przybity bylem tylko). Potem tez bylo okej, choc momentami (siedzac w lawce) czulem sie troche niepewnie (bez zadnego powodu, bez zadnych objawow; samo uczucie). I tak czas lecial i lecial, az nagle wstalem i polazlem na poczatek klasy (pierwsza lawka) podpisac jakas liste ktorej nie podpisalem wczesniej. Nikt mi nie kazal jej podpisac, sam uznalem ze trzeba podpisac (dlaczego nie poczekalem na koniec lekcji?!).
Jak szedlem podpisac to czulem sie normalnie, choc znowu pojawilo sie to uczucie niepewnosci. W trakcie podpisywania nie mialem zadnych fizycznych objawow ataku (pocenie, trzesace rece, serce jak po 50 red bullach, nothing), ale juz mialem rosnace eksponencjalnie poczucie ze popelnilem blad, ze zaraz zacznie sie jazda. I rzeczywiscie tak bylo, droga powrotna (kilka lawek) to byla droga naznaczona atakiem paniki (alkoholik, robocop, whatever; zalosnie musialo to wygladac).
Czuje sie wiec troche zazenowany samym soba. Po pierwsze, nic nie zapowiadalo ze dzisiaj bedzie jakis problem. Po drugie, kolejny juz raz okazuje sie ze z moimi atakami paniki nigdy nic nie wiadomo; za pierwszym razem, za drugim razem, za trzecim razem nie bedzie jazdy podczas wykonywania danej czynnosci, za 23 razem bedzie atak, a za 24 znowu moze byc relatywnie spokojnie
En fin, jesli chodzi o dzisiaj to wyszlem troche na czubka. Przynajmniej w oczach tych ktorzy zwrocili uwage na ten maly epizod W moich wlasnych takze; stary, abstrahujac od tego ze sfrajerzyles, to jest naprawde dupnie z toba