01 Paź 2007, Pon 0:57, PID: 3564
Zdecydowanie powinieneś, Antyku, porozmawiać z rodzicami na ten temat, akurat strach w tym wypadku chyba nie istnieje, a wstydzić nie ma się czego. To rodzice mogą się wstydzić, że wcześniej nie próbowali jakoś się porozumieć. Oczywiście nie można w takim wypadku rozmawiać z pozycji pokrzywdzonego przez los/innych, czy też na "mięczaka", bo wtedy budzi się (zamiast partnerstwa, pocieszenia) poczucie opiekuńczości/moralizatorstwa. Nie jest też łatwe dla rodziców przyjęcie do wiadomości, że mają w jakiś sposób upośledzonego potomka.
Nie chcę tu prawić morałów, bo i nie mam do tego predyspozycji, ale za wszelką cenę nie można utrzymywać rodziców w błędnym przekonaniu, że jest się zdrowym i próbować podążać za ich życiowymi celami. Lepiej znaleźć jest swój. Może to być wszystko, chociażby sprawienie sobie zwierzaka i opiekowanie się nad nim. Wypełnia to pustkę bezcelowości, co Tobie, Logi, w szczególności chyba jest potrzebne. Mam dziwne wrażenie, że swoim postem sugerujesz pójście ścieżką brata. To najgorsze możliwe wyjście. Pomyśl na przykład, że jesteś jednym z niewielu istnień, którym dane było przyjść na ten świat, wyłonić się w czasoprzestrzeni (gadam jak jakiś metafizyk, ).
Też spróbuj porozmawiać z rodzicami, może bardziej stanowczo, powiedz, że dobra materialne nic Ci nie pomagają, że psychika jest równie ważna
Jestem właśnie po długiej rozmowie z matką nt. moich relacji międzyludzkich, zresztą nie pierwszej. I jest coraz lepiej. Kiedyś dostawałem wprost informację, że jestem idiotą. Nie przejmowałem się i stopniowo drążyłem temat. Teraz już matka powoli zaczyna "chwytać", o co biega w moim przypadku i że tacy jak ja nie są nienormalnymi świrami i mogą funkcjonować w społeczeństwie jak każdy inny człowiek. Z pozycji wszystkowiedzącego mędrca matka powoli przeistacza się w osobę, która może dać wskazówki, ale nie decydować za mnie.
Pamiętaj, że Ty także możesz mieć wpływ na ludzi. Zwłaszcza na rodziców. Chyba że dla nich jesteś niewolnikiem do wykonywania poleceń, ale tak na 99% nie jest!
Re down:
Nie chcę tu prawić morałów, bo i nie mam do tego predyspozycji, ale za wszelką cenę nie można utrzymywać rodziców w błędnym przekonaniu, że jest się zdrowym i próbować podążać za ich życiowymi celami. Lepiej znaleźć jest swój. Może to być wszystko, chociażby sprawienie sobie zwierzaka i opiekowanie się nad nim. Wypełnia to pustkę bezcelowości, co Tobie, Logi, w szczególności chyba jest potrzebne. Mam dziwne wrażenie, że swoim postem sugerujesz pójście ścieżką brata. To najgorsze możliwe wyjście. Pomyśl na przykład, że jesteś jednym z niewielu istnień, którym dane było przyjść na ten świat, wyłonić się w czasoprzestrzeni (gadam jak jakiś metafizyk, ).
Też spróbuj porozmawiać z rodzicami, może bardziej stanowczo, powiedz, że dobra materialne nic Ci nie pomagają, że psychika jest równie ważna
Jestem właśnie po długiej rozmowie z matką nt. moich relacji międzyludzkich, zresztą nie pierwszej. I jest coraz lepiej. Kiedyś dostawałem wprost informację, że jestem idiotą. Nie przejmowałem się i stopniowo drążyłem temat. Teraz już matka powoli zaczyna "chwytać", o co biega w moim przypadku i że tacy jak ja nie są nienormalnymi świrami i mogą funkcjonować w społeczeństwie jak każdy inny człowiek. Z pozycji wszystkowiedzącego mędrca matka powoli przeistacza się w osobę, która może dać wskazówki, ale nie decydować za mnie.
Pamiętaj, że Ty także możesz mieć wpływ na ludzi. Zwłaszcza na rodziców. Chyba że dla nich jesteś niewolnikiem do wykonywania poleceń, ale tak na 99% nie jest!
Re down:
Michał napisał(a):Nie każdemu można coś wytłumaczyć.No z takim podejściem to nie wróżę nikomu sukcesów. Zależnie od siły przekonywania, można wytłumaczyć komuś coś w kilka godzin, a można też robić to miesiącami, stopniowo. Nie można się poddawać, bo "ten ktoś i tak nas nie zrozumie". Przecież rodzina to nie buszmeni z Zambii, którzy przyjechali tu z zupełnie innych warunków i mają inną mentalność.