29 Kwi 2013, Pon 20:42, PID: 349062
Moi współlokatorzy są bardzo fajni, aż ZA fajni.
A zwłaszcza współlokator. Ten to przebija wszystko.
Zawsze gdy mnie widzi czy to na ulicy/sklepie/uczelni proponuje podwózkę. Otwiera mi drzwi, częstuje posiłkami, 'a jak masz ochotę to w tej szafce trzymamy słodycze to możesz się częstować ','ale jesteś chora to może chcesz żebym poszedł do apteki', 'może dziś się czegoś napijemy' WTF?
A i o rachunki też dba sam, rozlicza nas i później tylko kwotę na konto posyłam, naprawia wszystko, o nic nie muszę martwić.
A ja jak idiota się zachowuję, nie umiem przebywać z ludźmi, wolę siedzieć w pokoju i udawać, że nie istnieje niż wyjść i się przywitać. Już doszło do tego, że przeprasza mnie jak wchodzi do kuchnia a ja tam jestem, bo 'nie chcę ci przeszkadzać' no spoko, nie przeszkadzasz(bo niby w czym?), to ja mam jakieś uchybienia i poziom lęku mi skacze.
Czemu on mnie nie ignoruje jak ja jego? Czyż nie byłoby prościej? Nie miałabym takich pretensji o swoje irracjonalno-kretyńskie zachowania. Ale nie, uparł się, że będzie miły.
Po tym doświadczeniu już wolę, żeby mnie ignorować niż starać się zwrócić moją uwagę, tak jest i prościej i łatwiej i bezpieczniej po prostu lepiej.
A żeby ktoś sobie nie pomyślał, że może mu się spodobałam czy inne bzdury, odpowiadam NIE.
Bo mieszka w pokoju ze swoją dziewczyną i wołają na siebie per kochanie(znaczy chyba im się układa?)
A zwłaszcza współlokator. Ten to przebija wszystko.
Zawsze gdy mnie widzi czy to na ulicy/sklepie/uczelni proponuje podwózkę. Otwiera mi drzwi, częstuje posiłkami, 'a jak masz ochotę to w tej szafce trzymamy słodycze to możesz się częstować ','ale jesteś chora to może chcesz żebym poszedł do apteki', 'może dziś się czegoś napijemy' WTF?
A i o rachunki też dba sam, rozlicza nas i później tylko kwotę na konto posyłam, naprawia wszystko, o nic nie muszę martwić.
A ja jak idiota się zachowuję, nie umiem przebywać z ludźmi, wolę siedzieć w pokoju i udawać, że nie istnieje niż wyjść i się przywitać. Już doszło do tego, że przeprasza mnie jak wchodzi do kuchnia a ja tam jestem, bo 'nie chcę ci przeszkadzać' no spoko, nie przeszkadzasz(bo niby w czym?), to ja mam jakieś uchybienia i poziom lęku mi skacze.
Czemu on mnie nie ignoruje jak ja jego? Czyż nie byłoby prościej? Nie miałabym takich pretensji o swoje irracjonalno-kretyńskie zachowania. Ale nie, uparł się, że będzie miły.
Po tym doświadczeniu już wolę, żeby mnie ignorować niż starać się zwrócić moją uwagę, tak jest i prościej i łatwiej i bezpieczniej po prostu lepiej.
A żeby ktoś sobie nie pomyślał, że może mu się spodobałam czy inne bzdury, odpowiadam NIE.
Bo mieszka w pokoju ze swoją dziewczyną i wołają na siebie per kochanie(znaczy chyba im się układa?)