10 Mar 2013, Nie 14:54, PID: 342557
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 10 Mar 2013, Nie 15:03 przez Zasió.)
Z ogólnymi? A mozę odwrotnie? Skoro taki alkoholik ma jednak jakąś zonę/konkubinę/rodziców (zwyczajowo "starą, schorowaną matkę") z którymi mieszka, jeśli - bo nie mówimy tylko o skrajnym przypadku agresywnego lumpa wynoszącego z domu ostatnia rzecz by mieć na tanie wino - ma pracę - to problem dostrzec trudniej.
A jak nagle wszystko sie kończy, nikogo nie ma dookola, nie ma energii do dzialania, nie ma samouwielbienia, jest lęk i jeszcze cos - wszystko sie pieprzy jednym slowem - to wtedy zaczyna sie zmiana. tylko ona i tak jest trudna - no, choć są oczywiście jakieś wyjątki...
Paradoksalnie może w fobii jest o tyle "łatwiej", że, o ile ktoś jakoś ciągnął to życie, ne budzi się na takim dnie jak stopniowo staczający sie alkoholik... A może... nie, po prostu to dno mniej materialno-zdrowotne (to drugie nie zawsze i niekoniecznie), bardziej psychiczne. choć tak samo opustoszałe, pozbawione obecności jakichkolwiek ludzi.
A jak nagle wszystko sie kończy, nikogo nie ma dookola, nie ma energii do dzialania, nie ma samouwielbienia, jest lęk i jeszcze cos - wszystko sie pieprzy jednym slowem - to wtedy zaczyna sie zmiana. tylko ona i tak jest trudna - no, choć są oczywiście jakieś wyjątki...
Paradoksalnie może w fobii jest o tyle "łatwiej", że, o ile ktoś jakoś ciągnął to życie, ne budzi się na takim dnie jak stopniowo staczający sie alkoholik... A może... nie, po prostu to dno mniej materialno-zdrowotne (to drugie nie zawsze i niekoniecznie), bardziej psychiczne. choć tak samo opustoszałe, pozbawione obecności jakichkolwiek ludzi.