25 Lut 2013, Pon 2:47, PID: 340646
Eximos napisał(a):Co więcej (idąc w przeciwnym kierunku) zauważyłem, że udawanie entuzjazmu na siłę może dać efekty pozytywne i znacznie poprawić nasz nastrój, a w długim okresie zmienić nawet nasze pesymistyczne podejście do życia i ludzi na nieco bardziej optymistyczne. Z moich obserwacji wynika, że taki udawany optymizm i zainteresowanie drugim człowiekiem przechodzi także na drugą osobę, z którą mamy kontakt. W konsekwencji powstaje między ludźmi jakaś nikła więź, coś w rodzaju zaufania, czy akceptacji. To pozwala nam na niwelację lęku wobec tej osoby, bo kiedy z nią przebywamy lub patrzymy jej w oczy czujemy się pewniej. Wiem, że dla osób tylko nieśmiałych lub bez fobii może to brzmieć banalnie, ale uważam, że warto to sobie uświadomić aby być w stanie poprawić swój stosunek do innych ludzi i to jak nas samych odbierają.
Zgadzam się w 100% z tym co piszesz. Tylko właśnie naturalnym stanem u mnie jest coś całkiem przeciwnego, dlatego tak strasznie ciężko się przez dłuższy czas samego siebie oszukiwać- masz się cieszyć życiem!! Udawaj, że dany temat bardzo cie interesuje!! Ale to działa na krótko. Po pewnym czasie znowu przychodzi ta apatia, niechęć do wszystkiego. Dlatego też ważne by druga osoba z którą rozmawiamy nas właśnie zaraziła tą pozytywną energią. Wtedy przy odrobinie naszej inicjatywy podnoszą się faktycznie morale, w sposób naturalny . A nie takie sztucznie przez nas zawyżanie, które jest krótkotrwałe i na prawdę trudne do osiągnięcia.
Eximos napisał(a):Zauważyłem, że nie ma wielu spraw, o których mógłbym opowiadać, bo tak naprawdę to niewiele się w moim życiu dzieje. Dlaczego? Bo nie mam kontaktu z innymi ludźmi - nie dowiaduję się codziennie setek nowych ciekawych spraw, które z kolei sam mógłbym opowiedzieć innym. Co gorsze, zdałem sobie ostatnio sprawę z tego, że tak naprawdę nie mam żadnych zainteresowań (oprócz filmów i muzyki - których nazw, tytułów i wykonawców nigdy nie pamiętam... niestety), którymi mógłbym zainteresować innych. Dlatego wydaje mi się, że muszę sobie znaleźć jakieś ulubione zajęcie czy jakąś pasję, która pozwoli mi być w czymś naprawdę dobrym. Dzięki temu mógłbym się nią dzielić z innymi ludźmi. Tylko co by tu wybrać....?? (Na pewno nie będą to znaczki, których mam pokaźną kolekcję zresztą )
Po części masz rację. Wydaje mi się jednak, że to już zależy od samego podejścia, czy nie wiem... jakiejś cechy naszej? Jakiegoś fragmentu mózgu, który odpowiada za jednoczesne myślenie i mówienie, wyrażanie swoich uczuć przy równoczesnym braku krępacji. No byciu społecznym człowiekiem mówiąc banalnie Dlaczego tak uważam? Bo znam ludzi bez jakiś wielkich pasji czy hobby, spędzających większość czasu na piciu piwa i oglądaniu TV. Iloraz inteligencji również nie powala, bo czasem grając w jakąś głupią grę na wiedzę pokazują poziom przedszkola. ALE potrafią opowiadać nawet i o tym piciu czy oglądaniu w taki sposób, że nagle aż samemu się chce to robić, jakby to było coś przyjemnego. Coś banalnego potrafią przekształcić do rangi wydarzenia.
Ale większa wiedza oraz zainteresowania zwiększają możliwość rozmowy z kimś Tylko w tych czasach mam wrażenie, że im jesteś głupszy, im mniej uczuć okazujesz i im bardziej jesteś chamski, gburowaty tym lepiej. Oczywiście w pewnych ramach... bo sam nie znoszę ludzi, którzy prawią mi tylko o mitologii greckiej, kosmosie czy innych mądrych rzeczach, bo to jest nudne na dłuższy czas. To też trzeba rozgraniczyć.