15 Gru 2012, Sob 13:33, PID: 330326
Żeby przestać brać leki, to trzeba je najpierw zacząć je brać na poważnie, a nie w dawkach przypominających placebo- sam pisałeś, że wg lekarzy powinno być ich więcej. Dopóki im nie zaufasz, zapewne nie masz nawet co marzyć o poprawie, bądźmy realistami. Co do terapii- jak gdzieś stwierdziłeś, trafiłeś na konowała. Ale to nie stoi na przeszkodzie, żeby poszukać innego psychologa, zbierającego dobre opinie. I co z tego, że na nfz przyjęcia dopiero za 3 miesiące? Ten czas i tak przecież minie bez względu na to, czy będziesz zapisany na wizytę czy nie. A jak w tym czasie cudownie ozdrowiejesz, to zawsze możesz wizytę odwołać. Nic nie tracisz.
Z resztą znam człowieka o podobnym podejściu "gdybym miał kogoś, moje życie byłoby w końcu szczęśliwe". I chociaż z pewnością nie ma FS, to spala naprawdę każde podejście, każdą próbę, bo za każdym razem jak zagada do dziewczyny i ona wyraża jakieś zainteresowanie (a zazwyczaj wyraża, bo facet na pierwszy rzut oka jest ideałem- przystojny, wysportowany, szarmancki, cholernie inteligentny, dobrze ubrany itd.), to chłopak chwyta się tego jak ostatniej nadziei na upragnione szczęście. A potem dziwi się, że laska po tygodniu zrywa kontakt, bo czuje się przytłoczona. Dla mnie to zrozumiałe, też nie chciałabym spotykać się z desperatem.
A tym bardziej desperatem z depresją, który tylko jojczy i udaje, że się leczy, takiej Matki Teresy to chyba nie znajdziesz. Wybacz, ale taka smutna rzeczywistość.
Ja wiem, że to ciężka choroba, sama się z tym zmagam, od trzech lat świadomie. Czasem efekty są żadne, ale czemu nie próbować, skoro nie ma nic do stracenia.
Z resztą co ja Ci będę prawić morały, to Twoje życie, zrobisz co chcesz.
Z resztą znam człowieka o podobnym podejściu "gdybym miał kogoś, moje życie byłoby w końcu szczęśliwe". I chociaż z pewnością nie ma FS, to spala naprawdę każde podejście, każdą próbę, bo za każdym razem jak zagada do dziewczyny i ona wyraża jakieś zainteresowanie (a zazwyczaj wyraża, bo facet na pierwszy rzut oka jest ideałem- przystojny, wysportowany, szarmancki, cholernie inteligentny, dobrze ubrany itd.), to chłopak chwyta się tego jak ostatniej nadziei na upragnione szczęście. A potem dziwi się, że laska po tygodniu zrywa kontakt, bo czuje się przytłoczona. Dla mnie to zrozumiałe, też nie chciałabym spotykać się z desperatem.
A tym bardziej desperatem z depresją, który tylko jojczy i udaje, że się leczy, takiej Matki Teresy to chyba nie znajdziesz. Wybacz, ale taka smutna rzeczywistość.
Ja wiem, że to ciężka choroba, sama się z tym zmagam, od trzech lat świadomie. Czasem efekty są żadne, ale czemu nie próbować, skoro nie ma nic do stracenia.
Z resztą co ja Ci będę prawić morały, to Twoje życie, zrobisz co chcesz.