13 Gru 2012, Czw 19:16, PID: 330169
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 13 Gru 2012, Czw 19:24 przez shalafi.)
Obecnie pracuję z dwiema kobietami w średnim wieku (przynajmniej jedna dojeżdża z małego miasteczka, co do drugiej nie jestem pewien), choć "pracuję z" to określenie zdecydowanie na wyrost, bo mamy wspólne tylko nazwę firmy i pokój. Współpracy nie ma, może poza parzeniem kawy i herbaty.
Porównując z szefową, której towarzystwo musiałem znosić przez ostatni rok, są naprawdę w porządku. W pewnym momencie bałem się, że np. będą stereotypowo gadatliwe czy wręcz krzykliwe, ale tak na szczęście nie jest. Choć piastują ważne funkcje, nie są na stanowiskach kierowniczych. Wychodzi na to, że gdy ktoś ma w nazwie "dyrektor", to palma mu odbija, staje się dla innych nieznośny i nic sobie z tego nie robi.
Ale jest też druga (ta przykra) strona medalu - moje ciągłe porównanie się do innych, kimkolwiek by nie byli, i frustracje z tego wynikłe. Oni wszyscy dużo biegają, rozmawiają, telefonują - a ja 90% czasu stukam w klawisze. Boję się, że ludzie krytycznie to oceniają (nawet jeśli o tym nie mówią), że mam inny tryb pracy, że moja praca jest mniej warta. I standardowo - gdy wokół pełen gwar, to nawet jeśli w mojej pracy mi to nie przeszkadza - czuję jakbym pogrążał się z każdą sekundą milczenia. Ludzie się odzywają i mają umiejętności społeczne - ja większość czasu siedzę cicho. Znaczy "jestem gorszy" ;]
Porównując z szefową, której towarzystwo musiałem znosić przez ostatni rok, są naprawdę w porządku. W pewnym momencie bałem się, że np. będą stereotypowo gadatliwe czy wręcz krzykliwe, ale tak na szczęście nie jest. Choć piastują ważne funkcje, nie są na stanowiskach kierowniczych. Wychodzi na to, że gdy ktoś ma w nazwie "dyrektor", to palma mu odbija, staje się dla innych nieznośny i nic sobie z tego nie robi.
Ale jest też druga (ta przykra) strona medalu - moje ciągłe porównanie się do innych, kimkolwiek by nie byli, i frustracje z tego wynikłe. Oni wszyscy dużo biegają, rozmawiają, telefonują - a ja 90% czasu stukam w klawisze. Boję się, że ludzie krytycznie to oceniają (nawet jeśli o tym nie mówią), że mam inny tryb pracy, że moja praca jest mniej warta. I standardowo - gdy wokół pełen gwar, to nawet jeśli w mojej pracy mi to nie przeszkadza - czuję jakbym pogrążał się z każdą sekundą milczenia. Ludzie się odzywają i mają umiejętności społeczne - ja większość czasu siedzę cicho. Znaczy "jestem gorszy" ;]