01 Gru 2012, Sob 22:07, PID: 328431
@Riverside
No wiesz, najchętniej odesłałbym Cię do źródeł, które tam specjalnie podałem. np. księga Psalmów. Ja tutaj raczej nic mądrego nie wymyslę od tego co tam możesz odnaleźć, bo w prawie każdym psalmie się to przewija. Nie zrozumiesz tego głową poprzez intelektualną analizę, a tylko poprzez odczucie tego o czym jest mówione. Tylko i wyłącznie w ten sposób.
"JKWH, B-ga twojego, obawiaj się, i Jemu służ" (Deutronomium 6:13)
Wiele rzeczy można wytłumaczyć poprzez alegorię czy przypowieść, która odnosi się do materialnych przykładow znanych z życia. Wyobraź sobie, że żyjesz w jakimś średniowiecznym mocarstwie z czasów jego świetności i jesteś tam zwykłym zjadaczem chleba, rzemieślnikiem, np. kowalem. Całe życie nic nie robisz tylko skromnie pracujesz by wyżywić swoją rodzinę. Wiesz, że w mocarstwie żyje Król, lecz nigdy nie było ci dane nawet zobaczyć go z daleka. Pewnego dnia jednak dostałeś list w którym napisano, że Król pragnie zobaczyć cię w twoim domu. Pojawi się sam, osobiście, bez żadnego posłańca. Myslisz sobie: jak to? sam Król pragnie przyjść i zobaczyć się z kimś tak nędznym jak ja? I w dodatku w moim domu? Jako, ze Król jest dla ciebie najwazniejszym człowiekiem w mocarstwie, na myśl o spotkaniu z Nim postanawiasz przygotować wszystko jak należy i przyjąc go jak najlepiej: sprzątasz swój dom, by Król nie zastał go brudnym. Ubierasz najlepsze szaty jakie tylko masz, przecież Król nie może zobaczyć cię w podartych łachmanach, byłby to wyraz braku szacunku do Niego. Kiedy zbliża się oczekiwany przez ciebie dzień wizyty, zastanawiasz się jakimi słowami zwrócisz się do Króla, przecież język w jakim mówi się na Jego dworze jest inny niż ten którego używasz na co dzień. Być może nie posprzątałes swego domu (czyli swojego serca) jak nalezy..? Być może w pałacu Krola panują nieco inne standardy czystości niż u ciebie. W końcu Król wchodzi do twojego domu i staje przed tobą.. co czujesz..? Nagle Król prosi Cię, byś wykonał jedną drobną rzecz, byś przyozdobił swój dom i swoje bramy kwiatami i wręcza Ci kwiaty. Ma tylko jedną prośbę: chce, żebyś to zrobił wyłącznie z miłości dla Niego i byś ukrył przed innymi cel Jego wizyty. Czynisz to z wielką ochotą, przecież służenie Królowi jest wielkim zaszczytem i wyróżnieniem. Pragniesz zrobić wszystko dokładnie tak jak nakazał ci Król. Układając kwiaty w twojej głowie pojawia się jednak myśl, że jak przyjdą znajomi do twojego domu, będziesz mógł się pochwalić, że te kwiaty są od Króla.. Kiedy tylko zauważasz tą myśl odczuwasz lęk, bo uświadamiasz sobie, że nie czynisz tego ze względu na samą miłośc do Niego, ale że tak naprawdę chcesz przy tym otrzymać szacunek i poważanie społeczeństwa. To uświadomienie wywołuje lęk w twoim sercu, obawiasz się, że przykazanie Króla nie zostało spełnione właściwie, jak On tego pragnął, czyli z samej miłości, lecz masz w tym również swój własny cel. I choć nie możesz pozbyć się ze swojego serca pragnienia otrzymać szacunek od społeczeństwa, masz w sercu lęk. Tzn. służysz Mu zarówno dobrą skłonnością jak i złą, czyli tam gdzie jest jeszcze brak, niedoskonałość i to miejsce nie jest wypełnione miłością do Niego, ono zostaje wypełnione lękiem. W tym sensie lęk jest aspektem miłosci.
p.s. co do sposobu pisania, wszelkie imiona B-ga typu Elokim, JKWH, etc. pisze się nie tak jak są napisane (rzeczywiście Elohim, JHWH), lecz w takiej lub podobnej alternatywnej formie (jeśli chodzi o JHWH - to zawsze). Oczywiście ma to swoją przyczynę.
W zasadzie słowo Bóg można pisać normalnie, ale taki mój zwyczaj.
No wiesz, najchętniej odesłałbym Cię do źródeł, które tam specjalnie podałem. np. księga Psalmów. Ja tutaj raczej nic mądrego nie wymyslę od tego co tam możesz odnaleźć, bo w prawie każdym psalmie się to przewija. Nie zrozumiesz tego głową poprzez intelektualną analizę, a tylko poprzez odczucie tego o czym jest mówione. Tylko i wyłącznie w ten sposób.
"JKWH, B-ga twojego, obawiaj się, i Jemu służ" (Deutronomium 6:13)
Wiele rzeczy można wytłumaczyć poprzez alegorię czy przypowieść, która odnosi się do materialnych przykładow znanych z życia. Wyobraź sobie, że żyjesz w jakimś średniowiecznym mocarstwie z czasów jego świetności i jesteś tam zwykłym zjadaczem chleba, rzemieślnikiem, np. kowalem. Całe życie nic nie robisz tylko skromnie pracujesz by wyżywić swoją rodzinę. Wiesz, że w mocarstwie żyje Król, lecz nigdy nie było ci dane nawet zobaczyć go z daleka. Pewnego dnia jednak dostałeś list w którym napisano, że Król pragnie zobaczyć cię w twoim domu. Pojawi się sam, osobiście, bez żadnego posłańca. Myslisz sobie: jak to? sam Król pragnie przyjść i zobaczyć się z kimś tak nędznym jak ja? I w dodatku w moim domu? Jako, ze Król jest dla ciebie najwazniejszym człowiekiem w mocarstwie, na myśl o spotkaniu z Nim postanawiasz przygotować wszystko jak należy i przyjąc go jak najlepiej: sprzątasz swój dom, by Król nie zastał go brudnym. Ubierasz najlepsze szaty jakie tylko masz, przecież Król nie może zobaczyć cię w podartych łachmanach, byłby to wyraz braku szacunku do Niego. Kiedy zbliża się oczekiwany przez ciebie dzień wizyty, zastanawiasz się jakimi słowami zwrócisz się do Króla, przecież język w jakim mówi się na Jego dworze jest inny niż ten którego używasz na co dzień. Być może nie posprzątałes swego domu (czyli swojego serca) jak nalezy..? Być może w pałacu Krola panują nieco inne standardy czystości niż u ciebie. W końcu Król wchodzi do twojego domu i staje przed tobą.. co czujesz..? Nagle Król prosi Cię, byś wykonał jedną drobną rzecz, byś przyozdobił swój dom i swoje bramy kwiatami i wręcza Ci kwiaty. Ma tylko jedną prośbę: chce, żebyś to zrobił wyłącznie z miłości dla Niego i byś ukrył przed innymi cel Jego wizyty. Czynisz to z wielką ochotą, przecież służenie Królowi jest wielkim zaszczytem i wyróżnieniem. Pragniesz zrobić wszystko dokładnie tak jak nakazał ci Król. Układając kwiaty w twojej głowie pojawia się jednak myśl, że jak przyjdą znajomi do twojego domu, będziesz mógł się pochwalić, że te kwiaty są od Króla.. Kiedy tylko zauważasz tą myśl odczuwasz lęk, bo uświadamiasz sobie, że nie czynisz tego ze względu na samą miłośc do Niego, ale że tak naprawdę chcesz przy tym otrzymać szacunek i poważanie społeczeństwa. To uświadomienie wywołuje lęk w twoim sercu, obawiasz się, że przykazanie Króla nie zostało spełnione właściwie, jak On tego pragnął, czyli z samej miłości, lecz masz w tym również swój własny cel. I choć nie możesz pozbyć się ze swojego serca pragnienia otrzymać szacunek od społeczeństwa, masz w sercu lęk. Tzn. służysz Mu zarówno dobrą skłonnością jak i złą, czyli tam gdzie jest jeszcze brak, niedoskonałość i to miejsce nie jest wypełnione miłością do Niego, ono zostaje wypełnione lękiem. W tym sensie lęk jest aspektem miłosci.
Cytat:Ja z kolei czytałem (i uważam tak), że Bóg to miłość,Nigdzie nie czytałem, że B-g to miłość, jedynie, że B-g ma aspekt milości, ale ma też aspekt sądu, surowości, miłosierdzia, etc. Natomiast o samym B-gu, o jego istocie nie mówimy, nie możemy powiedzieć jaki On jest, jak napisano "żadna myśl nie może Go sięgnąć".
p.s. co do sposobu pisania, wszelkie imiona B-ga typu Elokim, JKWH, etc. pisze się nie tak jak są napisane (rzeczywiście Elohim, JHWH), lecz w takiej lub podobnej alternatywnej formie (jeśli chodzi o JHWH - to zawsze). Oczywiście ma to swoją przyczynę.
W zasadzie słowo Bóg można pisać normalnie, ale taki mój zwyczaj.
Zas napisał(a):jak wpiszesz tak w googlach, to wyskakuje sporo stron żydowskichtak, w sumie głównie skąd czerpię wiedzę na ten temat to z "mistycyzmu żydowskiego i kabały", nie jest to jakaś tajemnica