28 Wrz 2007, Pią 18:55, PID: 3280
Jako że jest to mój pierwszy post na forum witam wszystkich.
Sądze Michał że chodziło ci o jedną z opowiastek ks. Antonego de Mello z książki "Śpiew Ptaka"
MNICH I KOBIETA
W drodze do swojego klasztoru mnisi buddyjscy
napotkali nad brzegiem rzeki przepiękną kobietę.
Podobnie jak oni, chciała przejść przez rzekę, ale woda wezbrała za bardzo.
Tak więc jeden z mnichów wziął ją na plecy i przeniósł na drugi brzeg.
Drugi mnich był wielce zgorszony. Przez dwie pełne godziny krytykował
takie zaniedbanie w zachowaniu świętej reguły: Czyżby zapomniał,
że jest mnichem ? Jak mógł się odważyć dotknąć kobiety i przenosić ją na drugi brzeg rzeki ?
Co by ludzie powiedzieli ?
Czyż nie poddaje to w wątpliwość świętej religii ?
I tak dalej ...
Oskarżony słuchał cierpliwie tego nie kończącego się kazania.
Wreszcie zawołał:
- Bracie, ja zostawiłem tę kobietę nad rzeką, czy teraz niesiesz ją ty ?
Tak strategia jest dobra, żeby przeszłość zostawiać na swoim miejscu czyli za nam, ale gdy ma się ma 'natrętne' myśli to chyba nie ma sposobu żeby się od nich odciąć (przynajmniej nie od razu). Trzeba sobie wypracować nawyk nienadawania tak wielkiej wartości naszym myślom (już o innych nie wspomnę) do czego najlepiej (w moim przypadku) nadaje się medytacja.
Przeglądałem forum dość długo ale odważyłem się napisać dopiero pod wpływem impulsu - pomoc innym. Gdyby nie to, to zakończyłoby się jak prawie zawsze (gdy poprzestaje na czytaniu).
Odnośnie tematu to jestem w podobnym położeniu. Przez trudności na płaszczyźnie społecznej rezygnuje z większości możliwości które przynosi każdy dzień. Na pierwszym kierunku na wytrzymałem kilka miesięcy. Uciekłem... przed ludźmi z roku. Ale dużo się od tamtego czasu zmieniło. Dostałem sie na inne (co też było skomplikowane - egzamin ustny), wiele rzeczy sobie poukładałem i mimo wszystko zaczynam II rok. Kluczem chyba do sukcesu w każdej dziedzinie jest działanie, jak najwięcej działania, pomimo strachu, przeciwności (w tym przypadku głównie w nas samych) wciąż się ćwiczyć, wypracowywać coraz lepsze strategie działania.
Sądze Michał że chodziło ci o jedną z opowiastek ks. Antonego de Mello z książki "Śpiew Ptaka"
MNICH I KOBIETA
W drodze do swojego klasztoru mnisi buddyjscy
napotkali nad brzegiem rzeki przepiękną kobietę.
Podobnie jak oni, chciała przejść przez rzekę, ale woda wezbrała za bardzo.
Tak więc jeden z mnichów wziął ją na plecy i przeniósł na drugi brzeg.
Drugi mnich był wielce zgorszony. Przez dwie pełne godziny krytykował
takie zaniedbanie w zachowaniu świętej reguły: Czyżby zapomniał,
że jest mnichem ? Jak mógł się odważyć dotknąć kobiety i przenosić ją na drugi brzeg rzeki ?
Co by ludzie powiedzieli ?
Czyż nie poddaje to w wątpliwość świętej religii ?
I tak dalej ...
Oskarżony słuchał cierpliwie tego nie kończącego się kazania.
Wreszcie zawołał:
- Bracie, ja zostawiłem tę kobietę nad rzeką, czy teraz niesiesz ją ty ?
Tak strategia jest dobra, żeby przeszłość zostawiać na swoim miejscu czyli za nam, ale gdy ma się ma 'natrętne' myśli to chyba nie ma sposobu żeby się od nich odciąć (przynajmniej nie od razu). Trzeba sobie wypracować nawyk nienadawania tak wielkiej wartości naszym myślom (już o innych nie wspomnę) do czego najlepiej (w moim przypadku) nadaje się medytacja.
Przeglądałem forum dość długo ale odważyłem się napisać dopiero pod wpływem impulsu - pomoc innym. Gdyby nie to, to zakończyłoby się jak prawie zawsze (gdy poprzestaje na czytaniu).
Odnośnie tematu to jestem w podobnym położeniu. Przez trudności na płaszczyźnie społecznej rezygnuje z większości możliwości które przynosi każdy dzień. Na pierwszym kierunku na wytrzymałem kilka miesięcy. Uciekłem... przed ludźmi z roku. Ale dużo się od tamtego czasu zmieniło. Dostałem sie na inne (co też było skomplikowane - egzamin ustny), wiele rzeczy sobie poukładałem i mimo wszystko zaczynam II rok. Kluczem chyba do sukcesu w każdej dziedzinie jest działanie, jak najwięcej działania, pomimo strachu, przeciwności (w tym przypadku głównie w nas samych) wciąż się ćwiczyć, wypracowywać coraz lepsze strategie działania.