26 Lis 2012, Pon 18:04, PID: 326622
Ysckra
W sumie też jestem egoistą. Pomagam innym też dla siebie, to bardzo pozytywnie na mnie wpływa. Ale myślę, że ten rodzaj egoizmu można zaakceptować.
Nie wiem dokładnie jakie masz relacje z bliskimi, ale uważasz, że utrata Ciebie dla nich byłaby ulgą?
Podejrzewam, że bardzo byś ich zraniła, a oni by obwiniali siebie.
Twoi bliscy by się bardziej cieszyli, gdybyś się nie poddała, tylko walczyła, zaczęła żyć.
Natomiast jeśli źle Ci życzą, są toksyczni, trzeba robić wszystko, aby się od nich odciąć. Teraz właśnie jestem w takiej sytuacji.
Jaką mam metodę na toksyczny dom i toksyczne osoby w nim?
Ograniczam przebywanie w domu. Jak widzę, że ktoś mnie próbuje prowokować do nerwów zapala mi się czerwona lampka i idę gdzie indziej.
Szukam pracy, uczę się, tworzę nowe i odbudowuję stare kontakty.
Z drugiej strony nie ma we mnie nienawiści do nich, bo to wyniszcza od środka osobę, która nienawidzi.
Gdyby potrzebowali mojej pomocy, pomógł bym im. Mimo tego, że sam tego nie dostałem.
O mnie też inni "dbali".
A tak naprawdę, nie jesteśmy od nikogo uzależnieni.
To truizm, ale także i fakt, że wszystko zależy od nas.
Czytam często relacje ludzi, którzy przeszli przez prawdziwe piekło i udało im się wyjść na prostą.
Cechą łączącą ich jest to, że się nie poddawali, widzieli zawsze iskierkę nadziei. To jest prawdziwa odwaga, przeciwstawienie się ludzkiej podłości mimo niesprzyjających warunków.
Jeśli Cię ktoś wprowadza w błąd na Twój temat, sprawia, że źle się czujesz sama z sobą to źle świadczy to o tej osobie, nie o Tobie.
Kazdemu człowiekowi należy się szacunek.
Co do sił, moze faktycznie nie jesteś jeszcze na to gotowa, ale nie poddawaj się. Pomyśl, ze za np. 5 lat wszystko moze wygladać inaczej. Tylko daj sobie szansę.
To moze się wydać niektórym śmieszne, ale mi bardzo pomogła wiara w Boga.
Jak zaczęły się moje problemy to miałem się za ateistę, teraz jestem osobą bardzo wierzącą.
Mam nadzieję, że się nie poddasz.
Że wybierzesz życie.
W sumie też jestem egoistą. Pomagam innym też dla siebie, to bardzo pozytywnie na mnie wpływa. Ale myślę, że ten rodzaj egoizmu można zaakceptować.
Nie wiem dokładnie jakie masz relacje z bliskimi, ale uważasz, że utrata Ciebie dla nich byłaby ulgą?
Podejrzewam, że bardzo byś ich zraniła, a oni by obwiniali siebie.
Twoi bliscy by się bardziej cieszyli, gdybyś się nie poddała, tylko walczyła, zaczęła żyć.
Natomiast jeśli źle Ci życzą, są toksyczni, trzeba robić wszystko, aby się od nich odciąć. Teraz właśnie jestem w takiej sytuacji.
Jaką mam metodę na toksyczny dom i toksyczne osoby w nim?
Ograniczam przebywanie w domu. Jak widzę, że ktoś mnie próbuje prowokować do nerwów zapala mi się czerwona lampka i idę gdzie indziej.
Szukam pracy, uczę się, tworzę nowe i odbudowuję stare kontakty.
Z drugiej strony nie ma we mnie nienawiści do nich, bo to wyniszcza od środka osobę, która nienawidzi.
Gdyby potrzebowali mojej pomocy, pomógł bym im. Mimo tego, że sam tego nie dostałem.
O mnie też inni "dbali".
A tak naprawdę, nie jesteśmy od nikogo uzależnieni.
To truizm, ale także i fakt, że wszystko zależy od nas.
Czytam często relacje ludzi, którzy przeszli przez prawdziwe piekło i udało im się wyjść na prostą.
Cechą łączącą ich jest to, że się nie poddawali, widzieli zawsze iskierkę nadziei. To jest prawdziwa odwaga, przeciwstawienie się ludzkiej podłości mimo niesprzyjających warunków.
Jeśli Cię ktoś wprowadza w błąd na Twój temat, sprawia, że źle się czujesz sama z sobą to źle świadczy to o tej osobie, nie o Tobie.
Kazdemu człowiekowi należy się szacunek.
Co do sił, moze faktycznie nie jesteś jeszcze na to gotowa, ale nie poddawaj się. Pomyśl, ze za np. 5 lat wszystko moze wygladać inaczej. Tylko daj sobie szansę.
To moze się wydać niektórym śmieszne, ale mi bardzo pomogła wiara w Boga.
Jak zaczęły się moje problemy to miałem się za ateistę, teraz jestem osobą bardzo wierzącą.
Mam nadzieję, że się nie poddasz.
Że wybierzesz życie.